poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Mazury



Opowiem Wam historię dwóch dzieciaków z naszej ulicy... - tak
kiedyś śpiewali Danusia z Darkiem. Niestety wyjechali z Lublina, a
ich utalentowane córki wyjechały z Polski. I już pewnie nie
śpiewają, jak J.J. Należyty: ...Nikt nie wie, co się później
stało Z chłopakiem i jego dziewczyną. Czy może w miłości
dopadła ich starość, Czy młodo umarli na miłość...

Jest jednak w tym świecie równowaga i
może nawet kiedyś opowiem Wam historię dwóch dzieciaków z mojego
świata. O dziewczynie z Lublina i chłopaku Kalifornii – prawie
Harlekin wychodzi z tej opowieści. Chłopak z gitarą został dla
niej parą i chociaż nie śpiewał droga, którą idę, zabrał
ją w Sentimental Journey. 

The Long & Winding Road przejechali Amerykę i Australię. I śpiewają...

piątek, 23 sierpnia 2019

wstążki wiązane na pniach


Drzewo jest mocniejsze niż lew i niż wół, Drzewo nawet przerasta żyrafę – pisał Jan Brzechwa. W jego wierszu człowiek jak zechce, to zrobi z drzewa

stół
albo drzwi,
albo nawet szafę
biurko
krzesło
drabinę
schody
lub papier
książkę i zeszyt

Drzewa przy drogach zdają się być dowodem naszej arystokratycznej przeszłości. Dawni władcy kazali sadzić drzewa, żeby wyznaczały trakt, aby  posłańcy, kupcy i pielgrzymi nie błąkali się po bezdrożach. Stare aleje wiodące do pałacu podkreślały status właściciela. Po wynalezieniu wojskowego zastosowania samolotów, przydrożne zagajniki służyły do ukrywania się przed ostrzałem. Teraz są kosztem wypadków drogowych i strat rolnych. Oczywiście, gdyby kierowcy nie upili się i jechali wolno – mniej byłoby samochodów roztrzaskujących się na pniach. Wpadałby na pole, co z punktu widzenia rolnika jest mniejszym kosztem, niż wysuszanie upraw przez korzenie przydrożnych drzew.
Jednak nie wygra się z wiarą, że przy przy drogach muszą być twarde pnie, na rozłożystych korzeniach, a nie miękkie, gęste i wysokie żywopłoty. Tymczasem gładko strzyżone roślinne ściany chronią dostępu do drogi tak samo, a może i lepiej, niż plastykowe ekrany. Osłaniają też przed wiatrem i dają cień. Lubimy jednak podążać utartymi traktami i myśleć starymi schematami. Nawet jeśli grożą logiczną niekonsekwencją. Standardowo jesteśmy przekonani, że drzewa muszą być przy drogach i że żadnych drzew wycinać nie można. Jednocześnie trzeba dużo czytać. Książki i gazety muszą być z papieru robionego z wyciętych drzew. Gdy w autobusie widzimy czytających z ekranów, jesteśmy zniesmaczeni, zamiast cieszyć się, że ich czytanie nie niszczy drzew.
Narzekamy, że gapią się w ekran, a nie na migające za oknami pnie i gałęzie. A co tam jest takiego ciekawego, czego nastolatki nie widziałyby wcześniej? Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że już w pieluchach peregrynowały z rodzicami do wielu odległych krain. Potem "zielone szkoły", wycieczki krajoznawcze, przewodnicy gadający o alejach, zagajnikach i puszczach. Tymczasem człowiekowi do szczęścia potrzebny jest drugi człowiek i on pisze w telefonie. Gdyby nastolatki szczebiotały tymi swoimi nosowymi głosikami o mijanych widokach – to dopiero byłyby dramat...
No chyba, że głosiłyby zachwyt drzewami ...

piątek, 16 sierpnia 2019

darmowe dynie


Słyszeliście o akcji życie bez plastiku? Nie myślcie o tym, jak o końcu świata, ale jak o zmianie. Radości życia szukać będziemy nie w kupowaniu, ale w

uprawie grządek
farmach okiennych
robótkach ręcznych
naprawianiu ubrań
domowych kanapkach
zupach w termosach
szklanych butelkach
gotowaniu gosposi
uprawie lnu...?

W roku 1862 Alexander Parkes pod nazwą „parkesine” opatentował nowy, stworzony przez siebie materiał do wyrobu medalionów, tac, naczyń kuchennych, guzików, grzebieni itp. W 1884 roku, Francuz Hilaire Chardonnet zrobił sztuczny jedwab. No i poszło! Zamiast kamieni szlachetnych, damy zaczęły nosić sztuczne kamyki z plastyku. Naszywano je nie na szlachetnych materiałach naturalnych, ale na sztucznych jedwabiach, sztucznych wełnach, a nawet sztucznych skórach. I nie nosiły tego damy, tylko panie różnych stanów. Taka była cena wolności, równości, braterstwa. Wielka chemia wyzwoliła kobiety z prac domowych, bo kto trudziłby się tkaniem, szyciem i cerowaniem, gdy kupowanie było tanie?
Teraz kupowanie się skończy – bo tani plastyk okazał się szkodliwy. Czy produkcja się załamie? Czy to koniec ery konsumpcji? Czy może jedna z tych przelotnych mód wieszczących zagrożenie, żeby zaraz później przynieść wyzwolenie, w postaci innego produktu? Pamiętacie wojnę masła z margaryną? Oleju z oliwą? I ten nieśmiertelny slogan reklamowy "cukier krzepi". A coca cola? Za PeeReLu władza głosiła „wróg kusi cię coca-colą”. A potem była zmiana i jeszcze kolejne zmiany i... cukier w napojach gazowanych jest wciąż wypijany. Z butelek plastykowych.
Zauważcie - nie mówią nam – zrezygnujcie z diety pudełkowej, wody butelkowanej, kawy na wynos. Mówią: ach! Mamy tu nowe lepsze, eco.logiczne opakowania! Nie radzą: kupujcie mniej! MNIEJ jedzcie! Robią darmowy festyn, z darmowymi dyniami i promocją nowego, lepszego życia. Nie wierzcie im. Nie wierzcie w dobre serduszka darczyńców. Przypomnijcie sobie angielski skrótowiec TANSTAAFL oznaczający „there ain’t no such thing as a free lunch” („nie ma darmowych obiadów”). Tę myśl ekonomistów spopularyzował autor książek fantastycznonaukowych Robert A. Heinlein w powieści z roku 1966 pod tytułem Luna to surowa pani. W polskim tłumaczeniu użyto skrótu ZWTP – za wszystko trzeba płacić. 
Nie ma darmowych obiadków podawanych do stołu usłużnie - śpiewał bard, a inna pani śpiewała: za darmo nic. Taka prawda.