piątek, 31 stycznia 2020

wędrówka wagabundy


Znajomy z Londynu dziwi się prasowym nagłówkom, poświęconym europejskiemu exodusowi Brytów. Brytyjskie redakcje nie wiedzą: chwalić się, czy się żalić. Może zamiast brexitu na czołówce lepsza byłaby

alergia
astma
pneumonia
influenca
SARS
MERS
AIDS
ASF
A!

Nie ma co lamentować. Jest interes do zrobienia. Byłam wczoraj na spotkaniu przedsiębiorców. Spotkałam właścicielkę biura podróży, organizującą wyjazdy na Wschód z Lublina. A gdyby tak robić wycieczki na Wschód z Londyna? Nie na wschód daleki, ale całkiem bliski. Co więcej, mogłyby to być podróże omijające wielkie skupiska ludzi. Można by wozić busikiem, a zatem możliwość złapania wirusa byłaby mniejsza.
Dreszczyk emocji zapewniałoby natomiast zetknięcie z mgłą Lublina, prawie tak gęstą jak słynna mgła londyńska sprzed ponad pół wieku. To po pierwsze. Po drugie pozaunijni turyści mogliby zobaczyć promowanie pospolitej urody, braku dykcji i głosu za publiczne pieniądze. Dla ich angielskiego poczucia humoru – polskie poczucie honoru plus disco polo – byłoby wstrząsającym przeżyciem. I po trzecie – mieszkańcy Albionu wysłuchawszy w swoim kraju antywspólnotowych racji – łączyliby się z Polakami w tromtadracji.
Warto przypomnieć słowo tromtadracja, oznaczające efekciarstwo; krzykliwe i demonstracyjne głoszenie poglądów politycznych lub wzniosłych haseł pozbawionych treści. Jan Lam, pół-Austriak z pochodzenia, lwowianin z wyboru, żyjący i działający w XIX-wiecznej Galicji, ukuł je na określenie galicyjskich demagogów, wykrzykujących nadęte mowy polityczne. Słowo kojarzące się z głosem trąbki, dramatem i draką jednocześnie i dobrze oddające charakter przemówień populistycznych krzykaczy.
Taka podróż zachwyci eurosceptyka – to nie będzie pospolita turystyka, ale wędrówka wagabundy przez smog.