środa, 21 stycznia 2015

piękna Italia

Ach, Włochy! Nawet zimą słoneczne stoki kuszą wyratrakowanymi trasami i bombardino czeka. I dostałam książkę "Mów jak rodowity Włoch". Przecież mówię:   

aria,
brokuł,
karczoch,
mascarpone,
pizza,
spaghetti,
tiramisu,
włoszczyzna
I nie są to już żadne makaronizmy, czy italianizmy - to już nasze słowa ojczyste. Włoski zasmakował nam nie tylko od kuchni, w której włoską lasagne zastąpiliśmy swojskimi łazankami. Za królową Boną i malarzami ze słonecznej Italii przywędrowały do nas pastele i moje ulubione słowo: klawicymbał (od clavicymbalum). Tyle, że akurat żadne z tych słów nie przyda się zbytnio podczas krótkiego wypadu na narty. A jak mówił klasyk: nauczę się całego obcego języka i nie trafi się okazja żeby go używać. Gdyby jednak można było wchłonąć obce słowa lekko, łatwo i przyjemnie...
Wciąż mnożą się metody-cud. Czasami wystarczy nowa, chwytliwa nazwa „metody”. Tymczasem w nauczaniu, tak jak i w odchudzaniu: cudów nie ma. Metody służą głównie metodykom i nauczycielom. Nauczyciele używają metody „eklektycznej”. Chociaż nie jest opisana w jakimkolwiek podręczniku jest wykorzystywana w codziennej praktyce większości nauczycieli. Podstawą jest metoda komunikatywna, która zakłada, że celem nauki języka obcego jest nie tylko opanowanie czterech sprawności językowych (słuchania, mówienia, czytania i pisania) oraz gramatyki i słownictwa. Równie istotne jest opanowanie reguł, co należy powiedzieć i w jakiej sytuacji. Gramatyka jest sposobem konstruowania wypowiedzi, ale nie stanowi celu nauki. Ważne jest przełamywanie barier kulturowych i zrozumienie innego sposobu myślenia.
Można bowiem nauczyć się języka na poziomie zaawansowanym jak jeden mój znajomy i uganiać się włoskich szlakach, by znaleźć błyskotliwego interlokutora do wykwintnej konwersacji. Bywa to kłopotliwe, ale pozwala uniknąć przejęzyczeń, nie zawsze zabawnych. Można na przykład lokal o ciemnym wystroju nazwać: Pizza Nero. Brzmi elegancko, lokalnym smakoszom się podoba. Tylko Włoch zauważa, że to znaczy czarna, spalona pizza. I trzeba dopisać  dwie literki Pizza Al Nero, czyli Pizza w Czerni, żeby wszyscy byli zadowoleni, ale nie rozbawieni.
Zatem otwieram moja nową książkę "Mów jak rodowity Włoch" i mówię: Grazie! A presto!

↓  ⇓ ⇓ ⇓ ⇓ ⇓ ↓
Castel Gandolfo - Norcia - Spoleto

17 komentarzy:

  1. Muszę poznać tą książkę :) a propos lubię wszystko co włoskie z kuchni włoskiej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja - niestety nie jestem smakoszem i owoce morza nie są dla mnie

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Włochy to teraz jednak lekko niebezpieczny temat ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. klawicymbał zrobił mi wieczór! :D A tak serio, to po zobaczeniu tytułowego zdjęcia nabrałam ochoty na powrót do Włoch... ale w obecnej sytuacji przyjdzie jeszcze na to chyba chwilę poczekać :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Moze i piekna ale obecnie niebezpieczna

    OdpowiedzUsuń
  6. Włochy są niesamowicie urocze, ale obecnie o nich jest dość głośno i to z przykrych powodów

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, Włochy zostały teraz "naznaczone". Ale wierzę, że to minie i kiedyś tam pojadę. Włochy są na mapce moich marzeń. Włoskiego przynajmniej w stopniu komunikatywnym chciałabym się nauczyć. 😊

    OdpowiedzUsuń
  8. We Włoszech byłam dwa razy i myślę, że w obliczu aktualnej sytuacji nieprędko się to powtórzy. Tak czy siak uważam, że najbardziej uniwersalnym językiem jest angielski - i tego się trzymam.

    OdpowiedzUsuń
  9. ma mówimy po angielsku ale i tam sobie poradzimy

    OdpowiedzUsuń
  10. Póki co z włoszczyzną miałem do czynienia tylko w kuchni, może warto w końcu zmienić ten obraz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ostatnio przyszła mi ochota na pizzę, ale w czerni chyba??

    OdpowiedzUsuń
  12. Włochy są piękne. Uwielbiam ich wino i desery. Pizza daje rade, makarony są lepsze. Jak można jednak jesc owoce morza.

    OdpowiedzUsuń