piątek, 13 września 2013

triskaidekafobia etc.

Słyszeliście o tym wściekłym nietoperzu, co pokąsał trójkę ludzi? Ta wiadomość może wywołać fobię, przed którą nie obroni
czepiec;
chusta;
czador;
burka;
kwef;
nikab;
woalka;
bandana
Dowodzi także, że mój irracjonalny lęk przed uskrzydloną myszą nie jest zabobonny, ale uzasadniony. Babcia powtarzała, że nie można nocą chodzić z odkrytą głową. Nietoperz wplątuje się we włosy i to jest zabójcze. Zabójcze jest również chodzenie z odkrytą głową w dzień. Mózg niszczy się od mrozu lub od upału. I włosy też się niszczą. Zatem okrywanie ich czepcem, czadorem, bandaną - jest zachowaniem zdroworozsądkowym.
Podobnie jak wiązanie czerwonej kokardki. Z
awsze zawiązuję czerwoną wstążeczkę na łóżeczkach nowo narodzonych dzieci. Nie mogę się powstrzymać. W mojej rodzinnej wsi (katolickiej) zawsze się tak robiło, aby ochronić dzieci od wszelkiego złego. Tymczasem ostatnio musiałam zakradać się pod łóżeczko maleńkiego kuzyna, bo jego matka zakazała kabalistycznych znaków. KABALISTYCZNYCH! Też coś! To nasz staropolski zwyczaj. Zrobiłam więc kokardkę pod materacem - może jej szybko nie znajdą.
Natomiast w przypadku bibelotów przynoszących szczęście mam mieszane uczucia. Mam szklaną menażerię - unikalną kolekcję kiczu. Gromadzi ona jednak więcej kurzu niż szczęścia. Rozumiem chęć posiadania żywego słonia w Indochinach - tam na pewno przynosi szczęście. Ryba wśród wygłodniałych chrześcijan też bywa przydatna. Njuejdżowiec nie mający prawdziwego delfina zadowoli się drewnianym karpiem.
Z liczbami
też zawsze miałam kłopot. Może nawet dyskalkulię? Niemniej triskaidekafobia mi nie grozi. Stanowczo bardziej wolę 13 $ niż 7 zł. Przyjęło się jednak, że 7 jest OK, a 13 budzi trwogę. Ten irracjonalny lęk dołaczony został do szlachetnego grona arachnofobii, agorafobii i innych ekscentrycznych zaburzeń. To dopiero zabobony. Czy wśród Szerpów zdarza się strach przed przestrzenią, a wśród Japończyków przed brakiem przestrzeni? Widzieliście muzułmanina, który bałby się 5 razy umyć dłonie?
Nasze strachy wśród obcych stają się śmieszne. Tego można się nauczyć podróżując. Podróże są jak uniwersytety bez ścian.

18 komentarzy:

  1. Podróże są niesamowite. Uczą i sprawiają niesamowitą radość :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chrzanię przesądy, nie wierzę w nie - ale na głowie lubię mieć wianek, toczek albo siateczkowy fascynator (bo dobrze w nich wyglądam ;) )

    OdpowiedzUsuń
  3. Podróże uczą, ale także podczas nich dowiadujemy się wiele o samym sobie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak podróże uczą i dają zdobywać nowe doświadczenia.
    Nie znałam tego wyrazu jakim jest tytuł wpisu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja dzisiaj czytam ten wpis, czyli w piątek 13 :) Niesamowite jest to, ile mogą nas nauczyć podróże i ile ciekawych rzeczy możemy się dzięki nim nauczyć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnie zdanie to coś dla mnie. W punkt. Generalnie piszesz w punkt - odważnie, z pazurem. Każdy tekst Twój, który czytałam bardzo mi się podobał. A czytam zawsze je z uśmiechem, czasem lekko ironicznym

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja już nie mogę się doczekać powrotu do normalności i podróżowania, uwielbiam :)

    https://rilseeee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepisuję dosłownie, chociaż przecież EDYTuję...:
    "Ostatnie zdanie to coś dla mnie. W punkt. Generalnie piszesz w punkt - odważnie, z pazurem. Każdy tekst Twój, który czytałam bardzo mi się podobał. A czytam zawsze je z uśmiechem, czasem lekko ironicznym"

    OdpowiedzUsuń
  9. Podróże to świetna zabawa i dobry czas na naukę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż podróżowanie zawsze uczy, ale może też i wrzuca nam więcej zabobonów do używania?? Hmmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uczy nas więcej zabobonów :) teraz nazywają się "teorie spiskowe"

      Usuń