środa, 12 czerwca 2013

mięsożerny pryzmat

Thank you for being here, for reading it, especially if you are not a public security agent, ho has been brought here by these words:

EXPLOSIVES;
BAZOOKA;
BOMBING;
OBAMA;
WTC;
9/11


Literacki Konrad Wallenrod
- bohater poematu niewiele ma wspólnego z rzeczywistym wielkim mistrzem zakonu krzyżackiego. Jest natomiast doskonałym przykładem, jak manipulować na wielką skalę. Wystarczy z artystycznej kreacji zrobić szkolny dogmat. Sofizmat estetycznie błyskotliwy, a etycznie szkodliwy utrwalają przez kolejne dekady media, co i rusz krasząc swoje materiały tytułami: "Wallenrod naszych czasów!" oraz "Bohater, czy zdrajca?"
Jakiś czas temu pojawił się kolejny pan, powtórzę: "do niedawna wykonujący tajne prace dla CIA" - i nagle doznał objawienia? A wcześniej był tak naiwny, że myślał, że pracuje w Ciągutkach I Andrutach? Czy był tak chciwy, że po prostu brał pieniądze za podsłuchiwanie?
I teraz to obłudne załamywanie rąk: "ach, czytają co ja piszę!". Ja podziękuję jeszcze raz: dziękuję, że to czytasz. Dziękuję dzielnym programistom za stworzenie internetu, żebym nie musiała pisać osobnych listów do Danusi, Asi, Halinki, Stasi, do moich koleżanek bibliotekarek i do moich koleżanek nauczycielek informatyki, do moich... no do Ciebie... I nie wykosztowuję się na kartkę, kopertę i znaczek.
Jeśli ktoś neguje istnienie tajnych służb - to powinien zrobić sobie powtórkę z historii. Asasyni to nie tylko gra komputerowa, a V kolumna - to nie hasło architektoniczne. Jeśli ktoś chce przeżyć chwilę grozy wywołaną przez tajne służby - pora przypomnieć sobie "Przesłuchanie" Bugajskiego. I niech za każdym razem, gdy widzi ubeka - nazywa go w myśli agentem służb specjalnych. Że co?
Że to miano godzien nosić jedynie pan Bond i Fox Mulder? OK. To chociaż wspomnę, że już pod koniec minionego tysiąclecia powstał Echelon oraz Carnivore, czyli "Mięsożerca," a symbolizuje go ikona przedstawiająca potwora z zakrwawionymi zębami, pożerającego pasmo zero-jedynkowych bitów.
A kto pamięta, że zanim jeszcze World Wide Web spowodowała gigantyczną ekspansję komercyjnej aktywności w Internecie, grupa idealistów o nieco anarchistycznych skłonnościach ogłosiła utworzenie Fundacji Elektronicznego Pogranicza (Electronic Frontier Foundation - EFF). Nie ustalono jednak, kto powinien/godzien być strażnikiem cyberprzestrzeni. Mili anarchiści wierzyli, że oto wyłoniło się terytorium, wyłączone spod jurysdykcji jakichkolwiek władz i nie funkcjonują tu prawa własności.
Nawet prosta gospodyni jak ja wie, że porządek musi być - nie tylko w kuchni. Że nawet wysoki płot nie zasłoni przed zazdrosnym okiem. Że nie jest fajnie jak ktoś nas podgląda. Niemniej tylko to ja decyduję, czy mam w kuchni przezroczystą szybę, czy szczelnie zasłonię okno kotarą, lambrekinem, sztorami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz