- Jest tu jeszcze ktoś, kogo przodkowie nie walczyli w Powstaniu? - zapytała buńczucznie wirtualna znajoma. Zgłosiłam się. Oto mój wujek, cichociemny
Jan
Zygmunt - jeden z moich przodków.
W 1939 został oficerem
żandarmerii;
W 1940 został aresztowany przez sowietów;
W 1941 opuścił łagier, zaciągnął się do wojska;
W 1942 przekroczył granicę sowiecko-perską;
W 1943 przeszedł szkolenie w Largo House;
w 1944 miał nadzieję, że zostanie przerzucony do Polski;
Wraz z innymi cichociemnymi czekał na ten dzień i pisał...
W 1940 został aresztowany przez sowietów;
W 1941 opuścił łagier, zaciągnął się do wojska;
W 1942 przekroczył granicę sowiecko-perską;
W 1943 przeszedł szkolenie w Largo House;
w 1944 miał nadzieję, że zostanie przerzucony do Polski;
Wraz z innymi cichociemnymi czekał na ten dzień i pisał...
Czerwiec 1944: ostatnie dni pobytu w Szkocji i gorączkowe przygotowania do pomszczenia wszystkich krzywd wyrządzonych przez Niemców, rodzinie i wszystkim moim bliskim i najbliższym...
Dziś zdaję wszystkie moje dokumenty jakie mam i
jakie są dla mnie drogie lub pamiątkowe. Może da Bóg szczęśliwie
powrócę na łono swej ziemi karmicielki. Może Bóg pozwoli
doczekać tej chwili, żeby ujrzeć swych bliskich Ojca, Matkę,
braci, siostry i kochaną żoneczkę Oleńkę, której w tak młodym
wieku zawiązałem świat i sobie włożyłem kamień na serce, gdyż
cały czas rozłąki t.j. od 26 lutego 1940 roku do obecnej chwili,
ciężkie przeszedłem koleje losu, lecz Bóg dał, że przetrzymałem
ten czas i myślę, że z Bożą pomocą powrócę do swego
rodzinnego domu. Ciężko było mi w Rosji, lecz przetrzymałem ten
czas. Lecz stokroć ciężej by mi było, gdy moja najdroższa Oleńka
dostała się do tej „szkoły życia”, którą ja przeszedłem.
Ciągle marzyłem o tym, abym mógł pomścić się za za wyrządzona
mi krzywdę i za ranę, która zadali mi w samo serce – rozłączyli
mnie z moją ukochaną. Za co? Dlaczego tak jest? Tyle nocy
bezsennych, tyle snów strasznych i koszmarnych. Taki długi czas
więzienia, bez powietrza w celi więziennej – za co? Zawsze
zazdrościłem swoim kolegom, którzy mieli okazję pomścić się
nad Niemcami, choć w drobnej mierze. Lecz ja niestety spędziłem
tak długi czas na przygotowaniu. Porzuciłem służbę w
żandarmerii, wstąpiłem do spadochroniarzy dlatego tylko, żeby być
jak najprędzej w kraju i mieć jak największa okazję, jak
największą wywrzeć zemstę na wrogu. I z tym zamiarem dziś
składam te kilka dokumentów i fotografii, które dla mnie
stanowią wielką wartość. Kończę – oddaję to wszystko do
depozytu. Żegnam się z Wami. Najdrożsi, może ja nie wrócę? Może
te kilka papierów kiedyś dojdzie do was. Najmilsi wiedzcie o tym,
że zawsze byłem z Wami myślą i snami. Marzeniem moim było i jest
wrócić do was całych i zdrowych i samemu powrócić.
Musze przyznać, że się zwruszyłam. Szkoda, że nie doczekał powrotu
OdpowiedzUsuńWzruszające, żałuję że nie doczekał powrotu. Ważne że dzięki niemu pamięć nie ginie.
OdpowiedzUsuń