wtorek, 23 lipca 2013

D-Day naszego Jaśka

- Jest tu jeszcze ktoś, kogo przodkowie nie walczyli w Powstaniu? - zapytała buńczucznie wirtualna znajoma. Zgłosiłam się. Oto mój wujek, cichociemny

Jan Zygmunt - jeden z moich przodków.
W 1939 został oficerem żandarmerii;
W 1940 został aresztowany przez sowietów;
W 1941 opuścił łagier, zaciągnął się do wojska;
W 1942 przekroczył granicę sowiecko-perską;
W 1943 przeszedł szkolenie w Largo House;
w 1944 miał nadzieję, że zostanie przerzucony do Polski;
Wraz z innymi cichociemnymi czekał na ten dzień i pisał...
Czerwiec 1944: ostatnie dni pobytu w Szkocji i gorączkowe przygotowania do pomszczenia wszystkich krzywd wyrządzonych przez Niemców, rodzinie i wszystkim moim bliskim i najbliższym...
Dziś zdaję wszystkie moje dokumenty jakie mam i jakie są dla mnie drogie lub pamiątkowe. Może da Bóg szczęśliwie powrócę na łono swej ziemi karmicielki. Może Bóg pozwoli doczekać tej chwili, żeby ujrzeć swych bliskich Ojca, Matkę, braci, siostry i kochaną żoneczkę Oleńkę, której w tak młodym wieku zawiązałem świat i sobie włożyłem kamień na serce, gdyż cały czas rozłąki t.j. od 26 lutego 1940 roku do obecnej chwili, ciężkie przeszedłem koleje losu, lecz Bóg dał, że przetrzymałem ten czas i myślę, że z Bożą pomocą powrócę do swego rodzinnego domu. Ciężko było mi w Rosji, lecz przetrzymałem ten czas. Lecz stokroć ciężej by mi było, gdy moja najdroższa Oleńka dostała się do tej „szkoły życia”, którą ja przeszedłem. Ciągle marzyłem o tym, abym mógł pomścić się za za wyrządzona mi krzywdę i za ranę, która zadali mi w samo serce – rozłączyli mnie z moją ukochaną. Za co? Dlaczego tak jest? Tyle nocy bezsennych, tyle snów strasznych i koszmarnych. Taki długi czas więzienia, bez powietrza w celi więziennej – za co? Zawsze zazdrościłem swoim kolegom, którzy mieli okazję pomścić się nad Niemcami, choć w drobnej mierze. Lecz ja niestety spędziłem tak długi czas na przygotowaniu. Porzuciłem służbę w żandarmerii, wstąpiłem do spadochroniarzy dlatego tylko, żeby być jak najprędzej w kraju i mieć jak największa okazję, jak największą wywrzeć zemstę na wrogu. I z tym zamiarem dziś składam te kilka dokumentów i fotografii, które dla mnie stanowią wielką wartość. Kończę – oddaję to wszystko do depozytu. Żegnam się z Wami. Najdrożsi, może ja nie wrócę? Może te kilka papierów kiedyś dojdzie do was. Najmilsi wiedzcie o tym, że zawsze byłem z Wami myślą i snami. Marzeniem moim było i jest wrócić do was całych i zdrowych i samemu powrócić.
Nie wrócił


2 komentarze:

  1. Musze przyznać, że się zwruszyłam. Szkoda, że nie doczekał powrotu

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzruszające, żałuję że nie doczekał powrotu. Ważne że dzięki niemu pamięć nie ginie.

    OdpowiedzUsuń