Nie lubię disco polo, a jeszcze
bardziej kończącego lato refrenu „plon niesiemy plon, jegomości
w dom”. Ponad 150 lat po zniesieniu pańszczyzny i prawie 100 po
zaniku żelarki, chłopki w pas kłaniają się władzy, chociaż ich
własną ziemię uprawia
Ursus
Massey Ferguson
John Deer
New Holland
Deutz Fahr
Case
Deutz Fahr
Case
Claas
Volvo
Chłopki kończą studia na akademiach
rolniczych, tłumaczą sobie z angielskiego instrukcje komputerowo
sterowanych maszyn, a raz do roku przebierają się w paradne stroje
niewolników i śpiewają. Chłopki mają zdygitalizowaną Centralną
Biblioteką Rolniczą i na swoich smartfonach mogą przeczytać, że
dożynki to święto związane z Kościołem i gospodarką
folwarczną, a więc obchodzone nie wcześniej niż w XVI w. Chłopki
nie tęsknią jednak "Do tych pagórków leśnych, do tych łąk
zielonych, tych pól malowanych zbożem rozmaitem, Wyzłacanych
pszenicą, posrebrzanych żytem; Gdzie bursztynowy świerzop, gryka
jak śnieg biała, Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała".
Pejzaże opiewane przez Mickiewicza i
Reymonta mogą niedługo być podziwiane jedynie w zdigitalizowanych
zbiorach bibliotek. Niwy szybko zmieniają koloryt. Koni żal, ale
nowe elity nie znają się na arystokratycznej hodowli. Znikają więc
zboża, którymi karmiono araby i perszerony. Na polach mienią się
kolorami amarantus, hibiskus, ostrożeń warzywny - czarcie żebro.
Wiosną, gdy jaśnieją żółtymi łanami, trudno wyobrazić sobie,
że w Europie rzepak, czyli świerzop pojawił się około XVI wieku.
Przed I Wojną uprawiano go tyle co chłop napłakał, a teraz jest
go mnóstwo, podobnie jak egzotycznej jeszcze 40 lat temu kukurydzy,
pojawia się też afrykańskie sorgo.
A chłopki nic tylko wiją wianki z
dzięcieliny/koniczyny i dawaj kłaniać się panu wójtowi i
plebanowi. Nie oburzą się, że szkoła uczy ich dzieci dziejów
ojczyzny, w których ich przodkom poświęca się niewiele miejsca.
Nie oburzą się słysząc biadolenie nad losem stolicznej burżuazji,
domagającej się zwrotu majątków utraconych w wojennej zawierusze.
A warto rozważyć, że można było wybudować stolicę na gruntach
żelarzy. Żelorz w latach 40stych XX wieku zobowiązany był do
świadczenia nieodpłatnej pracy, po wojnie awansował na chłopa i
oddawał kontyngent, bo cały naród odbudowywał stolicę. Teraz
nazywają go farmerem i oczekują płacenia podatków, przeznaczanych
także na reprywatyzację dla arystokratycznych jegomościów i
oczywiście radosnego śpiewania: plon niesiemy, plon w jegomościa
dom...