czwartek, 29 lipca 2021

Święta i bestia

A może za rok popielgrzymowałybyśmy do francuskiego Tarascon? 29 lipca przez miasto przechodzi procesja ku czci świętej Marty, którą za patronkę obrały

gospodynie domowe 

hotelarze

kucharki

sprzątaczki

właściciele zajazdów 

zapracowani 

Zgodnie z tradycją, około 14 lat po Zmartwychwstaniu, Marta, Maria i Łazarz dryfowali w łodzi, bez wioseł i żagli, aby umrzeć. Przeżyli jednak i po raz pierwszy przybyli do Awinionu około 48 r. Marta udała się do Tarascon, a prowansalska legenda głosi, że w czasie, gdy przybyła, smok terroryzował miejscową ludność. Święta oswoiła bestię, jednak mieszkańcy zabili unikalne zwierzę.
Na miejscu domu, w którym mieszkała zbudowano kolegiatę, w której krypcie znajdują się relikwie i grób św. Marty. Jej święto obchodzone jest 29 lipca hucznym festynem.
Główną atrakcją jest kukła smoka Taraska, który z profilu przypomina wielkiego żółwia... Ludzie, którzy przetaczają potwora po ulicach, nazywani są Kawalerami Taraska. Należą do Zakonu Rycerzy Tarasque, który został utworzony przez króla René w 1474 roku, kiedy rozpoczął się festiwal. Ubierają się w różowo-białe kostiumy i zmuszają potwora do biegania wzdłuż trasy parady. Tarasek na kołach, czasami ma własny rozum i kiedyś próbował zjeść kobietę, która zatarasowała mu drogę! Na szczęście jeden z rycerzy zepchnął ją ze ścieżki strasznego Taraska...
Tu wątpiącym nieodparcie jawi się pytanie: Dlaczego bestia zamieniona w potulne zwierzę musiała zostać zabita? Dlaczego Święta nie zrobiła tego sama? Czy już wtedy kronikarzom kołatała się w głowach idea ochrony zwierząt? Bo co robimy my, ludzie XXI wieku, gdy mieszkańców miast terroryzują potężne odyńce, roznoszące wirusa African Swine Fever? W Danii na przykład ubito wszystkie dziki, co do nogi. W Polsce – przeciwnie. Próbuje się dziki oswajać.
Ach! Jedźmy lepiej paradować z Taraskiem w Prowansji.

niedziela, 18 lipca 2021

Marysieńki żniwują

Z "Chłopów" Reymonta
Po przestronnych, pustoszejących polach, na złotawych rżyskach, stada gęsi bobrowały chciwie za kłosami, pasły się całe zgony owiec i krów, kaj niekaj dymiły pierwsze ognie, a już po całych dniach rozgłaszały się dzieuszyne przyśpiewki, wrzaski radosne, nawoływania, turkoty wozów i jaśniały opalone, szczęsne twarze ludzi. 

I nie położyli jeszcze żyta, to już po górkach owsy skamlały się o kosy, a jęczmiona dojrzewały prawie na oczach, a pszenice coraz złociściej rdzawiały, że nie było czasu odzipnąć ni nawet podjeść jako tako, ale mimo tej ciężkiej pracy i takiego utrudzenia, iż niejeden zasypiał nad miską wieczorami, kiej pościągali z pól, wsie jaże się trzęsły od wrzawy radosnej, śmiechów, rozpowiadań, śpiewań a muzyki.

Skończył się bowiem przednówek, stodoły były pełne, zboże sypało niezgorzej i każden, choćby najbiedniejszy, hardo podnosił głowę, z dufnością patrzał w jutro i roił se jakoweś z dawien dawna upragnione szczęśliwości.
💥 Tak było, ale się zmieniło.
Teraz klasa ludowa nie zawsze przyjmuje całkowicie zdominowaną pozycję, lecz – w określonych sytuacjach – jest skłonna domagać się równomiernej dystrybucji usług publicznych. Ich dostępność dla wielu mieszkańców wsi nie sprowadza się jedynie do przestrzennego wymiaru