czwartek, 13 lipca 2017

między Platonem a portalem

Zwątpienia rozwiewa, odpowiada na pytania zanim zostaną zadane - wierzę więc wiernie, że cyfrowa sieć to miejsce, o którym marzyli

Platon
More
Machiavelli
Hobbes
Rousseau
Saint-Simon
Marks
Filozofia?
Czemu nie? 

Klik, klik, klik i już: Tomas More „Utopia” - każdy może czytać. Prawie 500 lat temu w lipcu More stracił głowę. Nie dla pięknej kobiety, ale dla idei. Był strażnikiem zasad. Chciał reform, a stanął przed wyborem: stanie po stronie króla albo na szafocie. 5 lipca 1535 roku poprosił kata: Pomóż mi wejść - zejdę sam. Zostało po nim wiele szacownych dzieł, których nikt nie czyta i jedna niepozorna książeczka, która go unieśmiertelniła.
Utopia rzuca na wyobraźnię nieprzeparty czar, wzywa nie tylko do burzenia murów, ale i do szukania świata, w którym rządzi prawo i sprawiedliwość. Nie tak jednak, jak w koncepcji Platona, gdzie rządzący wszystko wiedzą lepiej. Nawet jak wychowywać lepiej dzieci i jak dobierać ludzi w pary, żeby płodzili dzieci lepsze... Można zatem uznać za happy end fakt, że Atlantyda pogrążyła się w bezkresnych otchłaniach morskich i pozostała po niej jedynie nazwa oceanu.
Z nazwami to jednak dziwna sprawa. Na Starym Mieście w Lublinie, nieopodal Teatru Starego mamy restauracje Złoty osioł oraz Mandragora. Knajpiani goście ani pomyślą, że to tytuły sztuk Machiavellego. Po nim samym została ulubiona wymówka despotów "cel uświęca środki" i niejasne wspomnienie "Księcia".
Może komendant Vimes ze "Świata Dysku" Pratchetta wzorował się właśnie na nim? Wszak pyta wciąż: Quis custodiet ipsos custodes – "kto strzeże samych strażników?". To pytanie powraca teraz w globalnej sieci i w świecie kelnerów podsłuchujących ministrów oraz mediów publikujących intymne zwierzenia celebrytów. W powszechnym przekonaniu Internet to ziszczone marzenie o Utopii. Cyberprzestrzeń pozornie zrównała wszystkich i zniszczyła nawyk myślenia - wystarczy klikać.