środa, 27 stycznia 2021

żenująca zdalność

Mam wrażenie, że system zapisów na narodowe szczepienia zrobił jakiś programista – wolontariusz. Profesjonalista nie wypuściłby czegoś, co wzbudza zażenowanie Polaka patrioty, ale mogliby wyśmiać

antyszczepionkowcy 
neosłowianie
marsjanie
reptilianie
lemurianie
plejadianie
maldekianie
atlantydzi

Oczywiście, nie jest to jedyny żenujący system zdalnej obsługi. Wiele usług internetowych może doprowadzić do rozstroju nerwowego. Jednak istnieją też sprzedażowe chatboty tak dobrze zaprogramowane, że konwersacja z nimi jest naprawdę przyjemna. Chociaż może ja po prostu jestem dobrze wyćwiczona w prowadzeniu rozmów? Poza tym jestem niespotykanie spokojnym człowiekiem, czego i Wam wszystkim życzę.
Ostatnio dzwonię do bankowego helpdesku, wybierając kolejne wewnętrzne. Wreszcie trafiam do informatyka. Przedstawiam mój problem. On coś tam mruczy, więc ja milczę, żeby mu nie przeszkadzać w rozwiązaniu mojego problemu. A on:
- Czemu pani milczy? Przecież jest komunikat: rozmowa nagrywana. Cisza nie świadczy dobrze o mojej pracy.
- Jestem zadowolona z profesjonalnej pomocy... - mówię ja.
- Niezadowoleni też tak mówią - odpowiada on.
- To co by pan chciał, żebym powiedziała?
- No na przykład odę do młodości.
- Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy... - zaczynam i ciągnę do 3 zwrotki. Przerywam, bo w słuchawce (hahaha - w słuchawce komórki) kompletna cisza.
- Pani ma zawsze książkę ze sobą?!
- Nie. Skądże! Z pamięci mówię. Ma pan jakieś inne życzenie?
Dziś zadzwonił. A ja:
- Mój cień jak błazen za królową... - i do końca, bo to krótsze niż oda. Był wzruszony i zadowolony. Chociaż jedyne, co miał do powiedzenia, to że mój problem zostanie rozwiązany za trzy dni.
Tak sobie teraz myślę o nowej usłudze: telefoniczne recytacje na żywo. Może byłby na to popyt?