czwartek, 22 marca 2018

dwa razy śmierć


Fajny widziałam. A nawet dwa filmy, bo staram się wyrabiać normę chodzenia do kina za całą moją wieś. Niewielu chce oglądać na wielkim ekranie

śmierć
dźiohar
sati
samospalenie
samobójstwo
burżuazję
bogactwo
innych
obcych

Happy End obejrzałam na początku. Taki dyskretny urok burżuazji z Calais. Jednak to zupełnie inne miasto niż się spodziewałam. Dla sprawdzenia wpisuję w okienko wyszukiwarki C A L – a wielki gOOg usłużnie dopisuje: CALAIS imigranci. Druga z listy wiadomość to: 2 lut 2018 - 5 osób jest w stanie krytycznym w rezultacie strzelaniny, do jakiej doszło w czwartek w trakcie bójki między afgańskimi i erytrejskimi imigrantami w Calais...Z innych informacji wynika, że to francuskie miasteczko jest miejscem scen dantejskich. W filmie Happy End natomiast – są chętni do umierania, ale ani małej dziewczynce, ani starszemu panu samobójstwo się nie udaje. A imigrantów prawie w ogóle nie widać. Niby we Francji jest ich całe mnóstwo, ale na ekranie króluje biała rasa. Taka biała i taka zdegenerowana dosyć.
Poszłam więc obejrzeć obcych – zupełnie nie białych. Jednak nie wiem, jak biali ich określają. Na plakacie wyglądali jak bogowie. Trochę to było dziwne, bo Indie, które widziałam na innych obrazkach, były tak przygnębiające, że nigdy się tam nie wybierałam. A tu proszę: Padmaavat w reżyserii Sanjay Leela Bhansali z piękną Deepiką Padukone. Podobno za rolę w tym filmie, hinduscy patrioci chcą ją ukarać śmiercią. A już przed premierą na ulicach miast wybuchły rozruchy! Podobno ze względu na jakiś seks, którego   nie zauważyłam. Musiał być bardzo wyrafinowany. Były za to monumentalne sceny batalistyczne, taneczne i samobójcze. Scenografia była przebogata, a kostiumy ociekające precjozami. Nie jakąś tam broszka, ale deszcz kosztowności.
Fabuła typowa – on kochał ją i ona go kochała. Był też ambitny watażka kolekcjonujący klejnoty i inne wspaniałości oraz niezwykłości, takie, jak na przykład struś. Do kolekcji potrzebował tytułowej piękności. A ona nie chciała być uprzedmiotowiona. Nie chciała, żeby jakiś facet, nawet w randze sułtana, wziął ją do swojej kolekcji. Rani Padmini zasłynęła jako bohaterka Indii, dzięki swojemu poświęceniu w walce o obronę kobiecego honoru. Jako pierwsza miała dokonać dźiohar, czyli aktu samospalenia. Zapoczątkowała nie tylko dźiohar wśród radżpudzkich kobiet, które wielokrotnie w historii dokonywały go zbiorowo. Stała się też prekursorką sati, czyli samospalenia wdów wraz z zwłokami mężów.
Tam samobójstwo w imię honoru jest dopuszczalne --  są bowiem  sprawy ważniejsze niż życie. Bo lepiej nie żyć, niż wegetować w pogardzie. Tego jednak nie da się przetłumaczyć na polski.