poniedziałek, 30 czerwca 2014

dill ogórkowy

Szczęśliwie dla mediów kanikuła rozpoczyna się nie sezonem ogórkowym, ale okraszonym soczystymi tekstami sezonem dillowym. Filolog przestrzega jednak przed słownymi minami kaleczącymi język. Taśmowo powtarzane angielskie słowo "koperek" otwiera całą listę "false friends":






taśma magnetofonowa
szabla - sansevieria
dill, czyli koper (zioło)
zioło, czyli herb
herb, czyli coat of arms
diwan, czyli kanapa
kawior, czyli dywan
ikra, czyli kawior

deal, czyli sprawa
sprawa, czyli affair

Się w mediach słyszy tylko o aferze taśmowej. I jak tu wytłumaczyć dziecku, o co chodzi? Już na 25lecie wolności był kłopot. Ja mówię: w latach '80 w sklepach był tylko ocet, a ono: p##szysz? w całym Tesco tylko ocet? Ono słucha muzy z mp3, nagrywa filmy na  MicroSDHC, nie używa nawet CD, a jedyna taśma, którą zna to scotch. A przecież szkocka może i służy do sklejania, ale rozmów wartych podsłuchania. One są jak zamieszczony w Karafce La Fontaine'a, wykład ogniomistrza w baterii działek przeciwpancernych we Włoszech:
Odpieprzacie zawór, przepieprzacie lufę wyciorem, wpieprzacie pocisk, przypieprzacie iglicę, zapieprzacie zawór, napieprzacie na cel, wypieprzacie pocisk, podpieprzacie drugim i czołg – rozpieprzony. Jak spieprzycie, to już was porucznik opieprzy. Zrozumiano?
Podobno szajka kelnerów nagrała polityków szubrawców, zajadających się kawiorem i rozmawiających, jak wojacy na linii ognia. Media ochoczo poinformowały o tym innych polityków i swoją publiczność. Wiadomo: sprawy publiczne to nie to, co interesuje szeroką publiczność. Publiczność była poruszona plugawym językiem i redaktorem tulącym laptop, jak pop świętą ikonę. Jego widok został jednak zaraz przesłonięty politykiem-technikiem wyciągającym premiera z tableta. Żurnaliści natychmiast podchwycili śpiewkę o dillu (ang. koper), żeby oglądalność nie spadała jak zwykle w sezonie ogórkowym.
Wiadomo ogórki małosolne z koperkiem są pyszne. Niemniej w mediach rozpoczęło się liczenie szabel, bo one też pasują do ogórków. Zieleń żelaznych szabel (botanika: Sansevieria Gwinejska) pasuje i do mizerii (kulinaria: potrawa z ogórków) częstych w restauracjach. Pasuje też do dywanów, którymi wyciszane są restauracje. W polityce natomiast dywany służą do niezamiatania. Takie hasło wyciągnęli na sztandary i w kółko powtarzają: nie zamiatać pod dywan. To niebezpieczne hasło,  kolejna językowa mina.  Populiści i sangwinicy cedzący słowa przez zaciśnięte usta, wymawiają to z rosyjska, a диван to kanapa. Te rosyjskie miny mogą pozbawić partie członków, prawie jak angielscy fałszywi przyjaciele (false friends).
A i na wczasach warto mieć to na uwadze, bo elektroniczne pluskwy każdy każdemu może wrzucić i tylko Dyl Sowizdrzał (niem. Eulenspiegel) będzie miał swój angielski deal. Się poprosi o kawior a posadzą na ковер i dopiero zrugawszy kelnera za brak ikry zubożający stół - dostarczona zostanie икра i стул.

Się przecież mówi: słowa są źródłem nieporozumień...

wtorek, 24 czerwca 2014

precyzyjny bełkot

Dane bez uogólnienia to tylko plotka - zauważył Robert Pirsing. Autor "Zen i sztuka oporządzania motocykla" napisał "historię opartą na rzeczywistych wydarzeniach, cho­ciaż ze względów retorycznych wiele uległo zmianom...". Podobnie jak w innych opowieściach, w których podróż jest pretekstem do konfrontacji postaw życiowych:

drogie Ateny
droga na Lampedusę
droga do Canterbury
droga do Kanossy
droga do Emaus
droga do Damaszku
drogi do Rzymu
droga do Eldorado


Znane miasta - prawda?

I tak ogólnie się pamięta, że drogi do nich były ważne, bo ktoś znany je przemierzał i coś istotnego na nich się wydarzyło. Można prowadzić błyskotliwą konwersacje wplatając te nazwy od niechcenia. Bez refleksji, że wiedza niepełna, częściowa, niedokładna jest groźniejsza od żadnej, bo stwarza złudzenie wystarczalności i daje fałszywą podstawę pewności. Tkanina bardzo błyskotliwych słów, zadzierzgniętych niemal mechanicznie, bo tylko prawidłowością gramatyczną, i nie wyrażających żadnych treści - napisał niegdyś dla żartu Aleksander Świętochowski. Deklamowano to z zachwytem, aż zauważył: Poznając ludzi coraz bardziej dziwiłem się, na jak niskiej podstawie oparte są ich sądy, przekonania, zachwyty i jak niewiele potrzebują oni jasności.
Fakty nie zawsze są tym, czym się wydają. Ktoś ożywiony, głośny, żartujący wydaje się szczęśliwy - a jest tylko zdenerwowany. Milczący wydaje się przygnębiony, tymczasem pochłania go myśl o zbliżającej się randce. Radosna melodia może być hasłem do krwawego ataku. Ateista podrywający katoliczkę, uchyla kapelusza przed każdym kościołem i kapliczką. Polityk... dla propagandy głaszcze główki dzieci idących do niego z kwiatami. Fakty stają fałszem, mając za sprzymierzeńca ciekawość. Ciekawy tajemnic z "wielkiego świata" przyjmuje cudze domysły za fakty i powtarza, jako informację z pewnego źródła.
Media przyzwyczaiły nas do tego, że mowa nie musi być sensowna. Ochoczo podstawiają mikrofon każdemu, kto używa nacechowanego emocjonalnie słownictwa. Samolubny indywidualizm ugrupowań antysystemowych jawi się jako solidaryzm społeczny. I nikt już nie pamięta ostrzeżenia S. J. Leca:
Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Nie można dopuścić do narodzin hybrydy: precyzyjnego bełkotu.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

wszystko na sprzedaż

Ja bardzo dużo czytam, odświeżam umysł i będę ... jak brzytwa - powiedział kiedyś podsłuchiwany polityk. I tyle się pamięta z całej rozmowy podstępnie nagranej przez fałszywego znajomego.     
News of the World
Targowisko próżności
Wszyscy ludzie prezydenta

Przypadkowy bohater
Erotyczne immunitety
political fiction
maniery
rzetelność




Podstępne podsłuchiwanie rośnie w cenę. Podglądanie już dawno urosło w siłę.
Bo - jak mówią w Internecie: pańskie oko konia tuczy; bo można na czymś zawiesić oko; bo czego oczy nie widzą, tego sercu żal; bo uczciwi ludzie nie maja nic do ukrycia; bo trzeba ludziom patrzeć na ręce; bo to też jest sposób na poszerzanie horyzontów... Savoire-vivre, maniery, bon-ton, konwenans towarzyski zabraniały takich rozrywek. Teraz jest działalność rozwojowa i rozrywkowa.
"Tu zaszła zmiana" można zacytować przebrzmiałą literaturę. 4 dekady temu prezydent USA stracił stanowisko w wyniku afery podsłuchowej. Rocznica rozpoczęcia afery przypada na 17 czerwca, bo tego dnia ujawniono założenie podsłuchów w siedzibie opozycji mieszczącej się w Watergate. Wszystko można zobaczyć w filmie "Wszyscy ludzie prezydenta". Film Pakuli jest ekranizacją książki Woodwarda i Bernsteina o tym samym tytule. Przez dwa lata, dwóch dziennikarzy prowadziło dziennikarskie śledztwo. Od notki w prawym dolnym rogu na 56 stronie „Washington Post”, po "czołówkę" na "jedynce" - wykazując dbałość o rzetelność materiału i odpowiedzialność za jego publikację. Warto podkreślić: ujawniali zakładanie podsłuchu, jako działanie bezprawne.
Podsłuch jako działanie bezprawne udowodniono kilka lat temu brytyjskiemu pisemku News of the World - i pisemko trafiło do niebytu. Tym razem Targowisko próżności nie dało się sprzedać. Polska political fiction działa dokładnie przeciwnie. Przed laty Erotyczne immunitety wywoływały wypieki na twarzy i odrazę do polityków. Potem co i rusz żurnaliści bez problemu korzystali ze stosowania podsłuchu prywatnego. Z mediów wiemy, że przypadki tego rodzaju zdobywania informacji są coraz częstsze. Bo jak przed pół wiekiem pisał poeta: Który skrzywdziłeś człowieka prostego, Śmiechem nad krzywdą jego wybuchając, Gromadę błaznów koło siebie mając, Na pomieszanie dobrego i złego...  Spisane będą czyny i rozmowy....
Noblista nie przewidział, że te spisane rozmowy będą na sprzedaż i sprzedawać się będzie też rozmowy o rozmowach. I sprzedawać będą się lepiej urządzenia do podsłuchiwania rozmów.



 

czwartek, 12 czerwca 2014

lajki i komenty

Fejsowa znajoma napisała: "Taka jestem mądra i waleczna, a lajków i komentów przy postach nie dajecie - to żegnam". Oj! Tośmy się zasmucili i zacytowali homo unius libri: "Mądremu biada". Chociaż... o co innego chyba poszło.

sodoma i gomora
onomastyka
eponim
Gaget & Gauthier

Harpagon
Dulska
Coca-cola
Adidas
Colt



Wielu ludzi uważa, że bycie lepszym, ma większą wartość niż bycie pierwszym. Ha! Jak się nazywał pierwszy człowiek, który samotnie dokonał lotu nad Atlantykiem? Lindberg! A ten drugi? Który był lepszy w pilotażu i logistyce? A trzeci transatlantycki lotnik? I tu zaskoczenie: trzeci był jeszcze bardziej pierwszy. To była Amelia Earhart! A i tak udało jej się dlatego, że miała za plecami utalentowanego mężczyznę i zamożną kobietę. Ale kto by tam ich teraz pamiętał... Cóż z tego, że może i byli lepsi, skoro nie byli pierwsi? A ludzie lubią to, co już znają i trzymają się tego, jakby to było ich własnością. Nawet gdy się pozna kogoś lepszego niż żona, to zamiana nie kalkuluje się, bo adwokaci drodzy, dom trudno podzielić, a alimenty na dzieci wynoszą więcej niż kieszonkowe. Trwa się więc przy tej pierwszej.
W Internecie to samo - sieć to nowe "zwierciadło chodzące po gościńcu". Starsze państwo, co w końcu dołączyło do portali społecznościowych, nauczyło się od gimbusów słowa "ogarniać", ale nie ogrania struktury sieci. Starzy ludzie czują się lepsi, ale nie dościgną Ojców Założycieli sieciowych klik i koterii.  Tomek T. zagarniał gimbazę wulgaryzmami, a teraz jako szczęśliwy posiadacz armii fanów - może pouczać, że raczej nie powinno się kląć.
Trochę to przypomina dział onomastyki zajmujący się eponimami. Nikt już nie pamięta biblijnych miast, wszyscy wiedzą, że sodoma i gomora to siedlisko występku i rozpusty. Nawet nie zastanawiam się, czy Cham i Nestor byli również opisani w starym Testamencie. Kto tam by pamiętał firmę Gaget, Gauthier & Cie, która zbudowała konstrukcję Statui Wolności? Ale każdy z nas ma jakiś gadżet. I chciałoby się rower wozić dżipem, nosić kolty i adidasy, jeść sandwicze i popijać kolą. A każdy z tych gadżetów był kiedyś jedyną i niepowtarzalną marką, która zawłaszczyła umysły. Teraz każdy terenowy samochód to jeep, a jednoślad przejął nazwę eleganckiej limuzyny.
Taka to niesprawiedliwa popularność. Trzeba być pierwszym, żeby zagarnąć lajki i komenty. Słodki kociak z rozkoszną suczką w tle nie pomogą. Wredna suka i ostra kotka - też nie. Bo to już było. Powtarzanie dobre jest w szkole.

wtorek, 3 czerwca 2014

ekonomia behawioralna

Ćwierć wieku temu nie było w Polsce Internetu. Dziś mam internetowych znajomych, mam w internecie wykłady harwardzkich profesorów; książki wydane za oceanem; kamery ustawione w puszczy...

kartki na mięso
znajomości
jaźń
fenomen
szczęście
wykłady TED
Daniel Kahneman

Władysław Tatarkiewicz

25 lat temu pracowałam w szkole. Każdego dnia przechodziłam obok kaletnika i smętnie patrzyłam na skórzany plecaczek na wystawie. Kosztował połowę pensji początkującego nauczyciela. Dziś mogę pójść na targ i kupić chiński plecaczek za niewielkie pieniądze. Oczywiście można narzekać: zalewa nas to chińskie badziewie. Niemniej, można za niewielkie pieniądze napełnić plecaczek rozmaitymi produktami spożywczymi. Można narzekać: tanie są kiepskie lub: dobre są drogie. Kto by tam pamiętał, że  kartki na mięso obowiązywały do końca lipca 1989 r. 
25 lat temu zdobycie pieluszek dla syna wymagało znajomości. Kupienie czegokolwiek wymagało znajomości. To zdobywanie rzeczy było takie poniżające i dominuje w mojej pamięci. A przecież byłam o ćwierć wieku młodsza i powinnam mieć ekscytujące wspomnienia. Fenomen radosnej młodości przesłonił jednak zgrzytający w pamięci obraz niekończących się kolejek; eleganckich kobiet z girlandami papieru toaletowego i siatami wypełnionymi cukrem. Cieszę się więc, że to minęło, ale zawstydza mnie brak tęsknoty za młodością. Niepokój łagodzi Daniel Kahneman w wykładzie TED The riddle of experience vs. memory. Mówi tam, że  możemy myśleć o sobie jako o dwóch jaźniach. Istnieje jaźń doświadczająca, która żyje w teraźniejszości i jaźń pamiętającą, która notuje wyniki, prowadzi opowieść naszego życia.
25 lat temu studiowałam filozofię, czytałam Tatarkiewicza "O szczęściu". Ale nie wiedziałam, że dwie jaźnie przynoszą dwa pojęcia szczęścia. W szczęściu z perspektywy pamięci nie chodzi o to, jak szczęśliwie ktoś żyje, ale o to, ile satysfakcji i zadowolenia doznaje myśląc o swoim życiu. Ja jestem zadowolona. Internetowa znajoma przesłała mi link do wykładu amerykańskiego noblisty, dzięki któremu lepiej to zadowolenie rozumiem.