Co jest sztuką w czasach, gdy mogę polecić programowi graficznemu, aby zrobił ilustrację: Kobieta w czerwonym kapeluszu, odchodząca w stronę zachodzącego słońca, ulicą po deszczu...
Helena Skomorowska – nauczycielka, dyrektorka szkoły |
Helena
Pięknie zinterpretowałaś ten obraz. Będę cię cytować. Powiedziałaś dokładnie to, co miałam na myśli malując. Szczegół techniczny jeszcze - kapelusz posłużył mi jako punkt zbieżności linii. Namalowałam go akrylem, choć od ponad 10 lat maluję farbami olejnymi.
Ewa
Czyli pisząc prompta dla Sztucznej Inteligencji powinnam dodać jeszcze to polecenie i kod na kolor czerwony #FF0000 oraz kody wszystkich innych kolorów. Obawiam się, że „mój” obrazek tak wyglądałby przy twoim, jak drukowany pejzaż z jeleniem przy „Sarnach w lesie” Gustava Courbeta. Jednak mój byłby darmowy, a twoje hobby jest kosztowne. Powiesz jak bardzo?
Helena
To prawda. Malowanie jest kosztowną pasją. Jak kupuję farby, pędzle itp., a potem widzę, że obraz „ręcznie malowany na płótnie” ktoś w Internecie wystawia za śmieszne pieniądze zastanawia mnie, jak to się opłaca. 1 tubka dobrej farby olejnej (firmy Van Gogh) kosztuje około 20 zł. Sukienka i kapelusz kobiety z mojego obrazu to mieszanka co najmniej 5 barw. Koszt warsztatów malarskich, na które chodzę od kilku miesięcy - 70 zł za 1,5 godziny itd. Nie o koszt tu jednak chodzi, a o przyjemność, którą daje mi tworzenie. Malowanie to radość, idealny sposób spędzania czasu, wciągające zajęcie. To przyjemność, szczególnie jeśli widzę na płótnie to, co chciałam tam umieścić albo odkrywam nowe kształty i kolory czy efekty, których nie przewidziałam. Zdarza mi się zauważyć mijający dzień dopiero, gdy znika światło.
Biblioteka, zapraszając do oglądania wystawy napisała, że malowanie jest jedną z moich pasji. Rzeczywiście mam ich sporo. Książki, ogród i cały szereg różnych technik rękodzielniczych – maluję bombki bożonarodzeniowe, robię przeróżne inne ozdoby, np. z pasków papieru (quilling), dziergam gwiazdki, serwetki, obrusy, robię anioły z usztywnionego powertexem płótna i wiele innych drobiazgów. Nie będę wymieniać, bo jest tego sporo. Od 11 lat chodzę z kijkami z moją przyjaciółką. Chyba już wrosłyśmy w krajobraz, bo jak idę sama ludzie pytają gdzie koleżanka. Do tego uwielbiam góry i staram się każdego roku pochodzić po turystycznych szlakach. No i uczę języka polskiego. To również pasja, dlatego nie zrezygnowałam z lekcji po przyjęciu funkcji dyrektora. W klasie wszystko zależy ode mnie, w kierowaniu szkołą już niekoniecznie.
Ewa
Zostawmy więc zajęcia dla przyjemności, porozmawiajmy o powinnościach profesjonalnych: co sądzisz o wykorzystaniu programów komputerowych, a zwłaszcza Sztucznej Inteligencji w edukacji, jako nauczyciel w randze dyrektora szkoły?
Helena
To trudne pytanie. Uważam, że nie mamy bezpośredniego wpływu na zmiany w otaczającym nas świecie, a przynajmniej na część z nich. Zgodnie z teorią pierwszą reakcją na zmianę jest opór. Świat wokół zmieni się jednak tak czy inaczej, z nami lub bez nas. Kiedy władze oświatowe wymyśliły, że warunkiem awansu zawodowego nauczycieli będzie znajomość technologii komputerowej i umiejętność stosowania jej w pracy z uczniem sądziłam, że jest to dla mnie próg nie do pokonania. Dziś nie wyobrażam sobie życia bez ICT. Podobnie jak wszyscy wokół zostawiłam na pastwę kurzu encyklopedie, leksykony i słowniki, a w razie potrzeby sięgam do Wikipedii i zasobów wiedzy w sieci. Pytasz, jakie jest moje zdanie jako nauczyciela i dyrektora szkoły – no cóż – to dla mnie nowe zjawisko, o którym na razie wiem niewiele, ale zakładam, że wkrótce dowiem się czy i jak wykorzystać AI w szkole.
Ewa
Każdy nowy filar cywilizacji budzi niepokój i określany jest jako zagrożenie. Luddyści, czyli angielscy robotnicy z przełomu XVIII i XIX w. niszczyli maszyny, jako główną przyczynę niskich płac i bezrobocia. Sztuczną Inteligencję trudno walnąć pałką, ale dzięki mediom społecznościowym można straszyć nią, jak szczepieniami. Boisz się?
Helena
Rzeczywiście zetknęłam się z niejednym pomysłem na horror z AI w roli głównej… Słyszałam nawet, że jej twórca przestrzega przed przejęciem świata przez maszyny. Nie wiem tylko który, bo przecież jeden „ojciec”, czyli angielski matematyk Alan Turing zmarł w 1954 roku, a inny - amerykański informatyk John McCarthy w 2011. Mówimy o inteligencji maszyn, która (jak zresztą dowodzi test Turinga) tak naprawdę nie jest niczym więcej niż inteligencja twórców (ludzi). Trafnie zestawiłaś ten współczesny strach z reakcją luddystów. To, że nie można jej „walnąć pałką” jeszcze podkręca lęk. No cóż – podobno boimy się nieznanego. Jaki stąd wniosek – poznajmy AI, a może przestaniemy się jej bać. Co do szczepionek to już dla mnie zagadka. Nie rozumiem ludzi ryzykujących życie w czasach, kiedy na większość chorób można się zaszczepić.
Ewa
Jakieś dwie dekady temu mówiło się, że kompetencjami niezbędnymi we współczesnym świecie są: korzystanie z programów komputerowych, znajomość języków obcych (angielskiego) oraz prawo jazdy. Jakie umiejętności teraz pomogą w dobrym życiu absolwentom podstawówek?
Helena
Powiedziałabym, że umiejętność współpracy. W końcu współczesna AI to efekt pracy zespołowej. Jako pracodawca bardzo cenię umiejętności społeczne ludzi, z którymi pracuję. A jako polonistka i miłośniczka literatury chciałabym, aby ceniona była erudycja. Obserwując dzieci i dorosłych widzę, że z tym jest coraz gorzej… Obsługa programów komputerowych to faktycznie prawie niezbędna umiejętność, ale już tak powszechna, że nikt o nią nie pyta, podobnie jak o to, czy potrafimy chodzić lub mówić. Powiem przekornie, że w dobrym życiu pomogą proste i konkretne umiejętności. Kształcimy magistrów, wysyłamy dzieci do liceów ogólnokształcących, a potem miesiącami szukamy szklarza, dekarza, hydraulika. Nie rozumiem dlaczego rodzice sądzą, że zmarnują dziecku życie, jeśli pozwolą mu zostać kucharzem czy fryzjerem. Potrzebujemy dobrych fachowców w bardzo wielu dziedzinach. Co to jest jednak dobre życie - oczywiście prócz tego, że temat do wielogodzinnej debaty?
👤
Helena Skomorowska – nauczycielka, od 19 lat dyrektorka szkoły w Tomaszowicach. Absolwentka filologii polskiej na UMCS w Lublinie i wielu studiów podyplomowych (filologia polska, bibliotekarstwo, plastyka, zarządzanie w oświacie, oligofrenopedagogika). Pochodzi z Podkarpacia. Od skończenia studiów związała się z Jastkowem, w którym podjęła pierwszą pracę, a w roku 1989 zamieszkała. Pracowała w szkole podstawowej w Jastkowie, w latach 1990-2004 w LO w Jastkowie, od 2006 r. w szkole w Tomaszowicach. Równolegle była przez 6 lat konsultantem w Powiatowym Ośrodku Doskonalenia Nauczycieli, uczyła języka polskiego w zawodowej szkole rolniczej, koordynowała działania edukacyjne w projektach. Maluje od zawsze, ale pokazała swoje obrazy całkiem niedawno, publikując je na facebooku. Od 33 lat współredaguje „Gazetę Jastkowską”, jako sekretarz redakcji.