Kiedyś to były egzaminy dojrzałości. Kasztany kwitły a egzaminatorzy pytali o Przedwiośnie i Gloria Victis. Lalka i Pan Tadeusz były omawiane, była Zbrodnia i kara, Świętoszek, raz Edyp i raz Makbet ...
Orzeszkowa
Szymborska
Konopnicka
Konopnicka
Żeromski
Molier
Sofokles
Mickiewicz
Dostojewski
Szekspir
Prus
Barańczak
Mickiewicz
Dostojewski
Szekspir
Prus
Barańczak
A miłość? Temat uroczy i chwytliwy,
nieomal jak najnowsze modele samochodów i sukien, rozgrywki sportowe
i wybory. Chociaż już Boy-Żeleński "o tym co
i owszem" nie bardzo wiedział, co powiedzieć. Ubóstwo językowe każe się krygować "O!
Miłość! Tak! Ważna sprawa" lub rzucić frywolnie: he, he - o tym się nie mówi, to się
robi. A o miłości można w
nieskończoność... Poczynając od definicji fizjologicznych,
sprowadzających cały problem do specyficznych zaburzeń w
biochemicznym funkcjonowaniu organizmu ludzkiego, poprzez dywagacje
natury socjologicznej, zapewniające, że służy ona do wywołania
stanu zadowolenia subiektywnego w interakcji międzyludzkiej, aż do
historycznych przykładów Casanovy i Don Juana. W
przekazanej przez tradycję różnicy między nimi chodziło o to, że
Don Juan szukał wielkiej miłości, Casanova zaś - wielkiej
przyjemności. Osobiście w to nie wierzę i myślę, że całą
historię ludzkości przenikają okresy bezwzględnego realizowania
męskiej, a nawet mieszanej erotyki. Całą zaś strategię jednego i
drugiego słynnego kochanka sprowadzić można do czterech prostych
zasad: zdobyć przychylność wybranej osoby, uwieść ją,
dostarczyć jej i sobie przyjemności erotycznej, na koniec zaś, w
sposób dworny ją opuścić lub wyegzekwować z całą
bezwzględnością obietnice trwałego związku.
I doprawdy nie tylko piękna figura, siła lub bogactwo są do tego potrzebne. Słowa, słowa, słowa - to jest potrzebne w miłości. Za moimi plecami stoi ze dwa metry tomików poezji i pewnie połowa słów w nich zawartych poświęcona jest miłości. Wszystkie niezwykle przydatne w pielęgnowaniu miłości. Cytowanie naszej Noblistki bardzo się strywializowało, ale jak tu nie sięgnąć po te wytarte przez lata książeczki z Biblioteki Poetów. Tej serii w cieniutkich okładkach, z buźką poety na okładce i tej eleganckiej, w okładce twardej w żółtym kolorku... Kto lepiej niż Szymborska opowiada o miłości szczęśliwej:
I doprawdy nie tylko piękna figura, siła lub bogactwo są do tego potrzebne. Słowa, słowa, słowa - to jest potrzebne w miłości. Za moimi plecami stoi ze dwa metry tomików poezji i pewnie połowa słów w nich zawartych poświęcona jest miłości. Wszystkie niezwykle przydatne w pielęgnowaniu miłości. Cytowanie naszej Noblistki bardzo się strywializowało, ale jak tu nie sięgnąć po te wytarte przez lata książeczki z Biblioteki Poetów. Tej serii w cieniutkich okładkach, z buźką poety na okładce i tej eleganckiej, w okładce twardej w żółtym kolorku... Kto lepiej niż Szymborska opowiada o miłości szczęśliwej:
Miłość szczęśliwa. Czy to jest normalne,
czy to poważne, czy to pożyteczne -
co świat ma z dwojga ludzi,
którzy nie widzą świata?
Wywyższeni ku sobie, bez żadnej zasługi,
pierwsi lepsi z miliona, ale przekonai,
że
tak stac sie musiało - w nagrodę za co? Za nic;
światło pada znikąd -
dlaczego właśnie na tych, a nie innych?
Czy to obraża sprawiedliwość? Tak.
Czy narusza troskliwie piętrzone zasady,
Strąca ze szczytu morał? Narusza i strąca.
A
cóż oni mówią do siebie owi, szczęśliwie zakochani? Oni nawet
nie mówią, tylko szczebiocą:
Tacy jesteśmy zadziwieni sobą,
że
cóż nas zdziwić może?
Ani tęcza w nocy.
Ani motyl na śniegu.
Zakochani
tak są wpatrzeni w siebie, że plotąc największe komunały i
bzdury, są zachwyceni odkrywczością swoich myśli. Może nie
dokładnie w ten sposób konwersują podczas po
randkowych spacerów, ale z pewnością mogliby cytować Stanisława
Barańczaka "Zwierzecą zajadłość" wierszyk po
wierszyku. Otóż w parku przechadzając się alejkami i podziwiając
urodę ptactwa, jedno mówi do drugiego, zaśmiewając się do łez,
mniej więcej tak:
Czyż
Głosem jak Spiż
Nie grzmi, Aż mu odebrzmi
Echo na Krańcach Świata, gdzieś w Kosmosu Jądrze?
E,
skądże - odpowie
mu drugie z filozoficzną zadumą.
A
ona może mu jeszcze tak od niechcenia rzucić, powtarzając za
Pawlikowską-Jasnorzewską:
Kto
chce bym go kochała, nie może być nigdy ponury
i musi potrafić mnie unieść na ręku wysoko do
góry.
Kto chce, bym go kochała, musi umieć siedzieć na
ławce
i przyglądać się bacznie robakom i każdej
najmniejszej trawce.
A on jej na to sypnie Słonimskim na przykład:
Kochać
długo, zbyt silnie,
nie jest w mojej mocy.
Nienawidzić
nie umiem - przyznaję otwarcie.
Nie przepłakałem nigdy jeszcze całej nocy
Ani życia na jednej nie stawiałem karcie.
Co
tam jednak te rozkoszne szeptania młodzieńczych drgnień duszy. Sięgnijmy do zbiorku księdza poety - Wacława Oszajcy:
kiedy
widzę tych dwoje
jak w każdym włóknie ciała
w każdej kropelce krwi
unoszą
ponad ziemię
spełnienie ognia
kiedy
widzę jak matka
kobieta ciężka jak ziemia
przemienia siebie dla synka
w strumyczek mleka
a owłosione łapy ojca
bezpieczniejsze
są
od snu
kiedy
widzę jak starzy oboje
przedłużają dzień
powolnym spacerem
prędzej
uwierzę w nieistnienie Boga
niż w przemijalność
tego piękna
I
chyba już nic więcej nie można
powiedzieć, chyba, że ktoś chciałby zapytać, gdzie spotkać tych
szczęśliwców. Proszę bardzo i na to mam gotową odpowiedź.
Gotową, bowiem przed laty już Tadeusz Nowak w swojej prowincjonalnej
balladzie zdradził, że
W małym miasteczku żyją święci
z drewna kozikiem tak wycięci,
że im po brodach ciekną jeszcze
pachnące
mirrą
niebios deszcze.
Chodzą w kożuchach, ale boso
i na łabędzich dłoniach niosą
jeszcze gorące bochny chleba
i
na wrzecionach płótno
nieba.
Porozmawiajcie o miłości, słowa leżą na półkach w
księgarniach.
Zawsze może się trafić na maturze dowolny temat, gdzie można dopasować prawie wszystko. Ja miałam taki Napisz esej! Poniosło mnie...
OdpowiedzUsuńa nawet można dowolny temat przekierować na miłość i pochwalić się erudycją :)
UsuńBardzo cenne wskazówki dla maturzystów :) miło, że dzielisz się wiedzą
OdpowiedzUsuńTematy są tak szerokie, że zawsze coś się dobierze.
OdpowiedzUsuń