My, wieśniacy nie wiemy nawet, gdzie
jest ten korpoświat, który oni nazywają Mordorem. Oni zaś patrzą
na nas tak, jak prawaki na lewaków i tak, jak wszyscy patrzą na
typowe
Janusze
Sebixy
Karyny
Brajanki
babcie Sabinki
beneficiary
dresy
Oni są lepsi. Oni wiedzą lepiej. Oni
patrzą z politowaniem. Oni skończyli modne studia, realizują się
w profesjach. Piją świeżo wyciskane warzywne soki i trenują
crossfit, resetują się w kurortach z all inclusive, poza strefą
Schengen. Bo cała ta Europa to też wiocha i buractwo. A oni od
świtu do nocy tylko deadlines, meetings, performace appraisal, etc.,
bez porównania z zajęciami biurw, które trzymają się terminów
spotkań i ocen pracowników. Bo biurwa to taka typowa Karyna, zwykle
związana z Sebixem.
- A ten... Sebix, to co to – pytam
ja, tych lepiej wiedzących. - No... to taki kark, przebiera grubymi
paluchami po klawiaturze smartfona. - Hm – myślę ja – to tak
jak wszyscy bywalcy siłowni, nawet z crossfitem. - Czym się
wyróżnia? - dopytuję. - Sebix zwykle wykonuje jakieś proste
prace, jest kierowcą lub kimś takim... Dla paniusi z wielkiego
biurowca – prowadzenie 200-tonowej ciężarówki to prosta praca. A
nawet i 20-tonowej nie umiałaby załadować, przejechać pół
Polski lub pół Europy, rozładować, wypełnić wszystkie
dokumenty.
Skąd więc ta wielkopańska pogarda?
Niektórzy nazywają to zjawisko salonem lub mainstreamem. Chociaż
za nowej władzy salon, mainstream i lemingi powędrowały do lamusa.
Teraz tryumfuje suweren i kociarze. Niektórzy mówią, że nastał
czas frustratów wstających z kolan i odzyskujących godność.
Tylko, kto tu był na kolanach niegodnie? Bo przecież nie typowa
Karyna, ani typowy Sebix, ani nawet Brajanek.