Hiszpanie mogą do Lublina przylecieć
na śniadanie. Nie widziałam w Katalonii polskiej kuchni. Mają Salvador
Dali Museum w Figueres, ale nie mają
cebularzy
chmieloniady
flaków
forszmaku
kołdunów
pierożków konopnych
babek kartoflanych
umiarkowanych temperatur
![]() |
Muzeum Salvadora Dali |
chmieloniady
flaków
forszmaku
kołdunów
pierożków konopnych
babek kartoflanych
umiarkowanych temperatur
Cywilizacje od wieków dostrzegają zdolność miast, aby w razie potrzeby się nagrzewać lub ochładzać. Nawet tam, gdzie nie rosną wielkie drzewa. Architekci starożytni nakłaniali do zwężenia ulic, aby zmniejszyć temperatury późnym popołudniem. Wąskie ulice chłodzą powietrze, ograniczając obszar narażony na bezpośrednie działanie promieni słonecznych. Jasne ściany i dachy mogą pomóc w chłodzeniu miast poprzez odbijanie światła słonecznego. Tak jest na starym mieście i w Lublinie, i w Gironie.
Hotel w centrum starego miasta to lokalizacja idealna do zwiedzania starego miasta. Do katedry kwadrans spacerem i wszędzie indziej również. Jest wszystko, czego potrzeba turyście w upalnym mieście: obfite śniadania rano, łazienka czysta pościel i klimatyzacja wieczorem. Z hotelowymi bufetami trzeba uważać. Obfitość dań jest porażająca i mam ochotę próbować jak smakuje polecane przez przewodniki ciasteczko xuixo. Jak tu smakuje awokado, jak... A trzeba być wstrzemięźliwym. Świętować w katedrze, większej niż w Lublinie, najszerszej w Europie. Katedra o poranku przepiękna! Nie umiem zrobić fotki pokazującej rozświetlone witraże na wysokości 5. piętra i mroku na parterze. Msza rano odprawiana jest w bocznej kaplicy, większej niż mój kościół. Polecam wszystkim - przecież skrypt jest jednakowy dla całego Kościoła Katolickiego. Uczący się hiszpańskiego dla darmowej lekcji, ateiści dla nastroju wspaniałego śpiewu w doskonałej akustyce.
Organy, tak ze 2 piętra wysokie, stoją na środku katedry. Świątynia rzuca na kolana swoim ogromem, przepychem i geniuszem ludzi żyjących w poprzednim tysiącleciu. I trochę zazdroszczę doskonale zachowanych witraży, złotych ołtarzy i gobelinów, że przez tyle wieków przetrwały wojny, rewolty i zmiany władzy. Gobeliny z wełny i jedwabiu tkali już w średniowieczu. W Polsce tapiserie i arrasy nie są często spotykane, tu są ogromne.
W katalońskiej Gironie kelner poleca unikalne danie katalońskie: kiełbaska z pieczarkami i frytkami oraz ciasteczko xuixo (wymawia jak siusiu) - tutejszy przysmak. Wielkie wrażenie robi średniowieczna dzielnica żydowska. Stare Miasto jest naprawdę stare a nie odbudowane. W dzielnicy z której wypędzono Żydów kilka wieków temu, znaleźliśmy jedną mezuzę (karteczkę z wersem biblii), nowoczesną, z pleksi. Pięknie wyglądają kolorowe domy nad rzeką Onyar i mosty nad nią. Po zmierzchu rzeka odbija światła okien, o świcie - różane niebo.
kliknij - moje fotografie z Girony