wtorek, 7 lipca 2015

szczęśliwe siódemki

Siódmego lipca siódmego roku drugiego tysiąclecia rozpoczęliśmy podróż do Australii. Terra Australis, czyli Ziemia Południowa była znana nam z książek, filmów i opowieści ...
Canberra - The Nation’s Capital
Canberra – Heart of The Nation
Canberra – Symbol of Federation
Victoria – The Place to be
NSW – The First State
SA – The Festival State
South Australia – The Wine State
South Australia – The Great Place to Live
Nie sądziliśmy, że wiele może nas zadziwić. Wiedzieliśmy, że pierwsi osadnicy, brytyjscy skazańcy, osadzeni zostali tam w 1788 roku, że pół wieku później dotarł tam polski podróżnik, uczony Edmund Strzelecki i pierwsi polonijni osadnicy. Wiedzieliśmy, że bogactwa naturalne Australii są wielkie, bezrobocie znikome, sztuka aborygeńska unikalna, pustynie bezkresne, ocean cudowny, zwierzęta i rośliny niespotykane nigdzie indziej, a ruch drogowy lewostronny.
W miesiąc przejechaliśmy ponad 5000 km przez Australian Urban Boomerang (Adelaide – Melbourne – Sydney), The Great Ocean Road, Snow Mountains, obrzeża pustyni i… nieustannie byliśmy zdumieni.
Widok emu, kangurów, papug, bezkresnych łąk ze stadami owiec i krów początkowo ekscytujący, był jednak tym, czego mogliśmy oczekiwać. Nawet cudowne nieznane kwiaty mieściły się w granicach naszych oczekiwań. Bardziej zdumiewały zjawiska życia codziennego.
Dowiedzieliśmy, że potomkowie pierwszych kolonizatorów określani są POHM (Prisoner of Her Majesty) a imigranci powojenni, głównie Włosi i Grecy, określani są jako WOGS (White Oriental Gentleman), i nie było w tym określeniu szacunku. Słyszeliśmy angielski w licznych jego narodowych odmianach, ale nie spotkaliśmy bohaterów australijskich dowcipów o mieszkańcach prowincji, którzy kaleczą brytyjski język skrótami:
Aussi Sheila mówi:
“Wanna Cuppa?" zamiast "Would you care for some tea?"
Go and tart yourself up - Please dress in your best clothes
Wanna come to our piss-up? – You are invited to our party.
How ya goin' luv - I hope you are feeling very well
Aussi Gentelman:
G’day mate – Pleased to make your acquaintance
You little ripper! – Words of praise fail me.
Back off – Your presence is no longer required
Blotto – Inebriated beyond the capacity to stand up
Wanna rage? – Would you like a drink vast amounts of alcohol with me until we both drop?
Fair dinkum? – Of course I am telling the truth
Większości z tych wyrażeń nie można znaleźć w żadnym słowniku poprawnej angielszczyzny ale prawdziwy Australijczyk powiedziałby na to „No worries, mate.” Bo prawdziwy Australijczyk większość rozmów kończy stwierdzeniem „No worries.”
Zdumiała nas monumentalna architektura Canberry, ale jeszcze bardziej zapał, z jakim instytucje stolicy starają się z mieszanki kultur całego świata stworzyć narodową świadomość i patriotyzm. Zamiast obsesyjnej „ochrony danych osobowych” Archiwa Państwowe ochoczo szukają i udostępniają informacje o obywatelach Australii a informacja o stanie konta bankowego każdego Australijczyka jest dostępna dla instytucji państwowych.
Nigdzie w Europie nie widzieliśmy takiej różnorodności w konstrukcji skrzynek na listy. Tam zobaczyliśmy ustawione na palikach beczułki po paliwie (najpopularniejszy model) oraz miniatury traktorów, domów, dziupli... Niezwykłe wrażenie robił rządek takich pojemników  ustawiony przy drodze na pustkowiu, zwłaszcza, że korzystanie z poczty elektronicznej jest tam o wiele bardziej praktyczne. W Południowej Australii w bibliotekach mogliśmy korzystać z Internetu za darmo - dzięki. W Nowej Południowej Walii inrternet w bibliotece był po dwa dolary za godzinę.
Zauroczyły nas małe miasteczka. Zupełnie za darmo można od przemiłych pracowników informacji dowiedzieć się wszystkiego o najbliższej okolicy, dostać mapy i broszury turystyczne. Na zdrożonych czekają czyste toalety, a na skwerkach upamiętniających osoby zasłużone dla danej społeczności - stoły i grile, przy których można przygotować lekki posiłek.  I ci ludzie, pytani o dalsze tereny, przekonujący, że tam nie ma po co jechać, skoro u nich mamy czym się zachwycać.

Zdumiało nas, że patriotyzm można budować nie tylko powiewającymi wszędzie flagami, ale i hasłami na rejestracjach samochodowych. Niektórzy wolą sobie wprawdzie napisać na niebieskiej rejestracji GOVERMENT lub na czarnej rejestracji „THE BOSS” albo na żółtej „HOMER”, ale inni mają tylko cyfry i litery opatrzone sentencją typu: Canberra - The Nation’s Capital...
Paliwo było o połowę tańsze niż w Polsce. Kangury, wombaty i kolczatki najłatwiej zobaczyć na poboczach dróg – niestety są martwe. Kierowcy australijscy trąbią z zapałem na tych, którzy (jak to turyści) opóźniają ruch. Jednak ludzie, którzy wychodzą z samochodów są bezinteresownie uprzejmi i np. zwracają uwagę, że samochód przy ulicy w pewnym małym miasteczku trzeba ustawić tyłem do krawężnika pod kątem 45 st. Takie mają prawo. Pasy trzeba zapinać, bo za złamanie przepisu można dostać mandat 160 dol.
Owoce były droższe niż w Polsce, a banany były tego roku po kilkanaście dolarów – bo były powodzie i zbiory zostały zniszczone. Nikt nie myśli jednak o obniżaniu ceny przez sprowadzenie owoców z zagranicznych plantacji. Wśród różnych warzyw można znaleźć w sklepikach liście buraka cukrowego, ale nasi znajomi (mieszczuchy) twierdzili uparcie, że to szpinak.
Matki z zapałem przekonują, że mundurki, jakie ich dzieci noszą od pierwszej klasy do matury, to doskonałe rozwiązanie. Każda szkoła ma własny krój i kolorystykę. Widzieliśmy np. dziewczyny w garniturach ze spódniczkami w zgniło-zieloną kratę i intensywnie zielonymi rajstopami. Nawet licealiści karnie chodzą po ulicach w dwu rzędach, a swoje mundury zdejmują dopiero wieczorem po zajęciach dodatkowych.
Chyba wszystkie zwierzęta są pod ochroną i panoszą się po terenach zamieszkałych przez ludzi. Ptaki tylko czekają, żeby człowiek wyjął kanapkę, a zaraz przybiegają, żeby ją zjeść. Nawet emu przechadzające się obok dróg nie uciekają w popłochu. A specjalne urzędy wyjaśniają, co zrobić, gdy koala zamieszka w naszym ogródku. Pierwszeństwo na drogach mają krowy przechodzące na drugą stronę pastwiska. Chociaż widzieliśmy również tabliczki ostrzegające o rozłożonej na polach truciznie na króliki oraz na lisy...
Australia to wspaniały, wolny, demokratyczny kraj, ale tylu zakazów i nakazów, ile tam widzieliśmy tylko przy drogach – nie ma chyba w całej Europie. A Europa jest sporo mniejsza od Australii.
Terra Australis
Down Under
Automobile na Antypodach


6 komentarzy:

  1. Zazdroszczę pozytywnie takiej podróży... Wyjątkowe miejsce - moje marzenie - jedno z wielu zresztą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie to sztuka wyboru - marzeń można mieć mnóstwo, spełnić można niektóre.

      Usuń
  2. super wycieczka, którą będziecie wspominać przez całe życie, oby Australia szybko podniosła się z tej katastrofy ekologicznej :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Oh cudnie się czyta o moje ukochanej Australii. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też teraz ciągle myślę o moich znajomych tam, ale jakoś nie narzekają i wybierają się do Polski

      Usuń