Właśnie dzięki takim bohaterskim
wysiłkom zmierzasz na poziom 7 – napisał do mnie wielki gOOg od
map. Wysiłek mój jest taki, że próbuję nie gubić drogi, a gdy
widzę coś interesującego – fotografuję
Prowokacje
Prowokacje
Konfrontacje
Kontestacje
Noc Kultury
Spotkania Folklorystyczne
Carnaval Sztukmistrzów
jarmarki
festiwale
Ekscytujące nazwą i fascynujące
programami. Organizowane w Lublinie dla koneserów, czekających na
nowinki ze świata mody, teatru i filmu. Gromadzą tłumy
publiczności – chociaż organizatorzy deklarują spotkanie z
kulturą wysoką. Amatorzy kultury jako takiej mają Jarmark
Jagieloński, a smakosze i żarłoki - Festiwal Smaku. Festiwale to
jednak tylko jeden z powodów umieszczenia Lublina na liście
niezbędnych do poznania atrakcji turystycznych.
Pogranicza, peryferie i prowincja to
miejsca o szczególnej mocy kulturotwórczej. W tym mieście stykają
się przecinające Europę na pół – cywilizacje łacińskiego
Zachodu i bizantyjskiego Wschodu. Od początku swego istnienia Lublin
był bramą między nimi, tyglem narodowości i religii. Najłatwiej
dostrzec to w najcenniejszym z zabytków Lublina – gotyckim
kościele pod wezwaniem Świętej Trójcy. Świątynia z pierwszej
połowy XIV w. ma unikalną dwupoziomową strukturę, sklepioną na
pojedynczym, centralnym filarze. Wnętrze jest pokryte polichromią w
stylu bizantyjsko-ruskim. Zachodnia architektura ozdobiona jest
wschodnimi malowidłami. To wspaniały, ale nie jedyny przykład
przenikania kultur.
Tak jak Rzym na Zachodzie, tak na
Wschodzie – Lublin rozłożył się na wzgórzach. Podobnie jak
Rzymianie, Lublinianie mają legendę o dzieciaczkach przygarniętych
przez zwierzę i wykarmionych jego mlekiem.... Tyle, że Rzym ma
waleczną waderę, a Lublin... cudnego capa w herbie. Pewnie dlatego
bardziej popularna jest legenda o biednej kobiecie, której działa
się krzywda. Ważny w ziemskiej hierarchii sędzia okazał się
skurczybykiem. Poczciwy i sprawiedliwy okazał się szatan. Nie. Nie
szatan. Szatan jest zły. I nie diabeł. Diabeł jest wredny. W
lubelskiej legendzie występuje czart – wprawdzie nie jest
uosobieniem dobra, raczej - tępawa z niego poczciwina. Toteż jeden
z lokali na lubelskim Starym Mieście z dumą nosi znak czarciej łapy
wymierzającej sprawiedliwość.
Na tarasie pod tym znakiem, latem pić
można herbatkę. W Carnavale Sztukmistrzów można podziwiać, jak
ponad głowami gości przechadzają się akrobaci na rozpiętych
między dachami linach. Można też usiąść w Browarze i przy
świeżo warzonym piwie wspominać „Sztukmistrza z Lublina”, o
którym pisał Isaac Bashevis Singer, laureat Nobla. Na Starym
Mieście w Lublinie, nieopodal Teatru Starego jest są też
restauracje: Złoty Osioł oraz Mandragora. Knajpiani goście ani
pomyślą, że to tytuły sztuk Machiavellego! Może dlatego, że
Mandragora nijak nie nawiązuje do włoskiego myśliciela – ale do
tradycji żydowskich, oferując pyszne latkesy i inne cymesy.
Amatorzy żydowskiej kuchni mogą stąd powędrować dalej, do
Szerokiej, a zainteresowani katolickimi cudami – w przeciwną
stronę, do kościoła Dominikanów. Tu zachwyt powinien budzić
obraz pożaru Lublina. „Któren to pożar ugaszon został
przeżegnany Świętym Krzyżem”. Jest na świecie inne miasto
obdarzone równie cudowną protekcją? Może i jest. Niemniej w
skarbcu u Dominikanów są artefakty ciekawsze niż inne relikwie.
Bo Lublin to miasto wielu cudów! Tak
naprawdę, tu zaczął wielki zryw Solidarności w lipcu 1980 roku
strajkiem w lokomotywowni. 3 lipca 1949 był cud lubelski: łzy na
obliczu Matki Bożej w katedrze. 22 lipca '44 – manifest PKWN,
zwany lubelskim, ale w Chełmie, a dokładniej w Moskwie
opublikowany. Także w lipcu roku 1569 miało miejsce podpisanie Unii
Lubelskiej – łączącej królewskim ożenkiem Wschód z Zachodem.
Przypomina o tym obelisk na placu Litewskim, ale nie jest jedyny
powód, aby spacerować Deptakiem w stronę miasteczka akademickiego.
Nawet wspaniałe pokazy fontann też nie są najważniejszym powodem.
Warto spacerować dla zdrowia i wypicia kawy na tarasie Centrum
Spotkania Kultur, skąd podziwiać można panoramę miasta.