"Pisane w kotle” Jacka Gallanta prezentuje Bałkany jako miejsce politycznego wrzenia. Wprawdzie dotyczy lat 2013-2018, ale nawet po 6. latach budzi niepokój. Kiedy więc Rajmund oznajmił: jedziemy do Albanii, ekscytacji towarzyszył lekki lęk. Zniknął, gdy zobaczyłam jak wygląda
W 6 dni przejechaliśmy 750 km, na samochodzie nie było martwych owadów, ale milimetrowa warstwa pyłu z wszechobecnych placów budowy. Na drodze z Vlory do Dhermi, ostrymi zakrętami przez góry, spotkaliśmy młodego człowieka z zepsutym samochodem. Była ciemna noc, a on stał nad otwartą maską samochodu, na wąskiej jezdni, nad przepaścią. Wciąż myślę, jak sobie poradził. Nie mogliśmy stanąć z nim, bo ani nie znamy się na silnikach, ani nie było tam miejsca. Zadzwonił po pomoc, ale ile czasu na nią czekał - nie wiem. Nie wiem jak praktycznie jeździ się po górskich drogach z zakrętami o 180° , a teoria nie przekłada mi się na jazdę. Zwłaszcza, gdy nieoczekiwanie kończy się asfalt.
Przy drogach dużo "kapliczek" ze zdjęciami na porcelanie, chyba znaczą miejsca, gdzie zginęli kierowcy. Jeżdżą szybko, a na górskich serpentynach można napotkać kozy, krowy, konie z przytroczonymi do boków bańkami chyba z mlekiem. W zabytkowych miastach, wzniesionych na zboczach gór, dla niewprawnego kierowcy może być trudne jeżdżenie po stromych, wąskich uliczkach, wybrukowanych wyślizganą kostką. Jednak wynagradza drogę 300letnia kamienica z nowoczesnymi udogodnieniami i śniadaniem na patio. Nie lubię sieciowych hoteli jednakowych na całym świecie. W małych pensjonatach właściciele chętnie opowiadają o sobie i swojej pracy. W Gijrokasterze, Erisa w Villa 70 opowiada o Albanii. Pokazuje albańskie pozdrowienie i znak rozpoznawczy - splecione kciukami dłonie i poruszające się palce, to godło Albanii - dwugłowy, czarny orzeł. Kibice-imigranci rozpoznają się tak na meczach, niezależnie kto gra i tak kibicują Albani. W samej Albanii piłka nożna i narodowa drużyna jest uwielbiana, chociaż zawsze przegrywa. Jednak z Polską wygrała…
Opowiada,
że Hodża, wieloletni dyktator był tu rzeczywiście poważany, a ludzie wierzyli,
że świat za granicami jest zły. Dopiero gdy zabrakło jedzenia i nie mieli czym
karmić dzieci, zrobili rewolucję. A jednak nastolatki wychodzące ze szkoły w
Gijrokastrze, nie wiedzą komu poświęcony jest pomnik, który mijają każdego dnia.
Nieopodal jest informacja turystyczna, Rajmund pyta - dziewczyna dziwi się, ale
szybko szuka w Internecie i odpowiada, że to upamiętnienie lokalnych
męczenników. Tylko takie pomniki nie mają informacji po angielsku, zabytki -
czasami tylko po angielsku, nawet bez albańskiego
Zapach młodych
mężczyzn dominuje na plaży w Himare, słychać stukanie młotków i hurgot maszyn.
Wróble skaczą po pustych leżakach. Krystaliczne fale obijają się o kamieniste
plaże. Niebawem zacznie się tu sezon, wszyscy pracują, turystów w maju
niewielu. Myślę, że gdyby Hodża (niech zapomniane będzie jego imię) nie szkolił
mężczyzn do polowania na ludzi, których zamykał w więzieniach, a resztę wysyłał do budowania bunkrów - mógł był tu być turystyczny raj. Teraz te bezsensowne bunkry widzimy wszędzie, a kraj
jest w budowie - na nabrzeżu budowane są hotele, jezdnie rozpruwają
budowniczowie kanalizacji, po wąskich drogach mkną betoniarki.
Ludzie mówią po angielsku i są bardzo uprzejmi. Wszędzie, gdzie byliśmy przyjmują karty bankowe i euro, także w muzeach, czyli przyjęli Europejską walutę bez państwowych debat. Sery różne, warzywa i owoce - to typowe ich jedzenie. Oliwa ma tu bardzo delikatny smak, bez żadnej goryczki. Miasta w maju słodko pachną kwitnącymi lipami i oleandrami wielkim na 3 metry! We wrześniu znów będzie miła temperatura i mało turystów.
Klimat mają fajny, mnie by się taki w Polsce przydał.
OdpowiedzUsuńTaką oliwę szukam i szukam w Polsce, ale nie ma...
Lubię takie wycieczki z klimatem :-)
Dobrze gdy ludzie są uprzejmi.
OdpowiedzUsuń