Łzy Hioba - z nasion tej trawy w październiku robimy różańce. W paciorkach tkwią
tajemnice; te radosne i bolesne, świetliste i chwalebne. Wszystkie
tęsknią do ciepła ludzkich dłoni.
róża;
różaniec;
pacierz;
stos pacierzowy;
paciorki;
rudraksza zen;
suficka sebha
paciorki
koraliki
sznur
To zdarza mi się co jakiś czas: znajduje mnie różaniec. Bo przecież nie
ja znajduję w Rzymie różane koraliki - to one gniotą mnie w plecy, gdy
zalegam na ławce zmęczona upałem. Albo na dziedzińcu Santiago de
Compostela uciskają stopę. I gdy wreszcie uwalniam się z tłumu,
okazuje się, że w sandał wkręcił mi się różaniec. Tak wiem - powinnam
szukać właściciela. Podniosłam więc dłoń z paciorkami z białego plastyku w
górę, ale po spojrzeniach poznałam, że nie traktują mnie jak uczciwego
znalazcę, ale jakąś nawiedzoną tercjarkę. I teraz to samo: jadę sobie rowerem i
coś z ulicy do mnie błyska. Znowu różaniec - tym razem z kilku łez
Hioba. To nie jest żadna metafora, tylko nazwa trawy, z której nasionek
robi się różańce.
Kiedyś zaprzyjaźniony ksiądz podarował mi kilka ziarenek, zapewniając,
że przywiózł je rowerem z Rzymu i będą miała piękny różańcowy klomb w
ogródku. Mimo starannej uprawy - nic z tego wyszło, więc może niebo
podrzuca mi te sznury modlitewne jako zadośćuczynienie za nieudane
zbiory? A może stara się zachować chrześcijański stos pacierzowy?
Wszak wśród licznych fascynacji miałam moment zachwytu tańczącymi
derwiszami, bo jakże nie zachwycić się słysząc poezję, którą tworzył
Dżalaluddin Rumi? Zachwycający wydawał się również suficki sznur
modlitewny ze stu - bez jednego - koralików, służący do powtarzania
imienia Boga.
108 pestek rudrakszy służących jako sznur medytacyjny zen - wydawało się
jeszcze bardziej cudowne. Wiecznie zielona rudraksza rośnie w
Himalajach, ale podobno natchnieni ogrodnicy potrafią uprawiać ją także w
Europie. Okazało się, że ja do nich nie należę. Może ziarenka, które
dostałam były jakieś przeterminowane... Próbowałam medytacji; dostałam
nawet osobistą mantrę, z zapewnieniem, że koraliki nie są konieczne
do osiągnięcia czystego umysłu. Ba! Nie jest nawet potrzebna cudza wiara. Tak
mi powiedział sensei, który nie monetyzował swoich nauk. Człowiek
wychowany chrześcijaństwie, nigdy nie poczuje tego, co czuje buddysta,
czy muzułmanin - powiedział mi sensei.
Teraz taki czas jednak nastał, że można nie korzystać z zakładu Pascala, ale trzeba zrozumieć dusze obcych.
http://www.erepetitio.com/pl/set/8/fiszki-religia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz