Pośladki duchownego trafiły do
mediów, przesłaniając autodafe zwykłego szarego człowieka w
centrum stolicy. Przesłoniły nawet opowiadane przez kobiety całego
świata przypadki
molestowania
nękania
natręctwa
naprzykrzania się
bezwstydu
mizdrzenia
ekshibicjonizmu
sybarytyzmu
obsesji
I kiedy piszę auto da fe, nie chodzi mi
o powieść Canettiego, ale o wyznanie wiary, kończące się
spaleniem na stosie heretyka. Czy mamy pretensje do Inkwizycji, że
odzierała ludzi z szat, torturowała i paliła na stosach? Ja mam
żal. Gniewa mnie zwłaszcza spalenie duchownego, Giordana Bruna,
który miał piękną twarz i idee. Historia nie utrwaliła wyglądu
jego nagiego ciała, chociaż pewnie płonął obnażony. Bo do
niedawna publiczna nagość służyła poniżaniu. Teraz nie.
„Rozkroku mistrz i przykucania. Brzuch ma w dwudziestu pięciu
minach. Biją mu brawo, on się kłania...”, jak opisuje konkurs
piękności męskiej pani Szymborska.
Żadnej pokory - tylko pycha. Czy to
dobre dla księdza? Ha! Ekshibicjonizm dobry jest dziś dla każdego
– to i dla księdza też. Widzieliście pewnie te Pussy Riot
walczące przeciwko przemocy wobec kobiet i o ich prawa w polityce.
Prawie jak sto lat temu Mahatma Gandhi, który zrzucił garnitur i
upowszechniał satjagrahę. Filozofię biernego oporu oznaczającą
„trzymanie się prawdy”. Wcześniej, w 1773 r. poseł Tadeusz
Rejtan okupował salę sejmową, zagradzając przejście własnym
ciałem z obnażonym torsem. Przez wieki patrioci traktowali swoje
ciała jak barykady zagradzające wstęp do ich świata.
Ciało traktowane było jako tarcza dla
obrony idei. Ciało poddawano głodówce w imię wyższości ducha.
Chrystus, Mojżesz, Mahomet, Budda - podczas długotrwałych postów
określali porządek świata. Teraz została nam tylko obsesja
wyglądu i przemysł urody. Nawet duchowni nie ćwiczą hartu ducha,
ale prezentują ciała zahartowane. Niech publiczność ślini się
na widok zasupłanych jak strucla ciał siłaczy i słodkich
kokietek. Ciało to broń w agresywnej sprzedaży towarów i usług.
Przaśny przedstawiciel handlowy? No błagam. Bez szans. Piękno to standard.
A ciało jako broń w ideologicznej
krucjacie? Auto da fe? No jak myślisz?
Nie myślę i nie patrzę. Nie mam zdrowia już do myślenia i patrzenia, bo tak naprawdę to chyba wszystko jest na sprzedaż...Jak się to skończy, to mnie już na tej pięknej planecie nie będzie...
OdpowiedzUsuńtaka piosenka była: takiemu to dobrze, takiemu dobrze :) chociaż nie bardzo wierzę, że udaje CI się nie widzieć
UsuńTo też racja, niektóre wydarzenia są nazbyt przerażające.
UsuńRóżne rzeczy są na sprzedaż, czasami chciałoby się powiedzieć "niestety"
OdpowiedzUsuńNo tak, niestety już wszystko jest na sprzedaż.
UsuńNie da się ukryć, że już chyba nie ma rzeczy, która nie byłaby na sprzedaż.
OdpowiedzUsuńA dobro wolne, które ma za zadanie zaspokoić potrzeby człowieka, jednak nie jest wytworem pracy ludzkiej?
UsuńBardzo często ludzie traktują swoje ciało tylko jak przedmiot, narzędzie pracy...
OdpowiedzUsuńnajstarszy zawód świata na przykład
UsuńW dzisiejszych czasach chyba wszystko da się kupić i wszystko jest na sprzedaż. takie czasy
OdpowiedzUsuńpowietrze, woda, światło słoneczne, opady atmosferyczne - jeszcze nie są sprzedawane (chyba)
OdpowiedzUsuń