Wygrywają ci, którzy są w stanie
zawładnąć jakimś słowem w wyobraźni publiczności. Na przykład
Google zawłaszczyło słowo „wyszukać”. Dziś w powszechnym
użyciu jest jego synonimem
wyguglić – wyszukać
pampersy – pieluchy
Volvo – bezpieczeństwo
Toyota – niezawodność
Adidasy – buty sportowe
parasolki – z Cherbourga
T-shirty – z konstytucją
ośmiorniczki – z Sowy
kamizelki – żółte
czapki – z głów
Pokłońcie się przed sprzedawcami
samochodów, którym w Polsce udało się połączyć słowo
solidność z niemieckością. Jeszcze lepsi byli politrucy, którzy
rzucili tłumowi ośmiorniczki na pohybel obmierzłym elitom. Oni
nawet słowo konstytucja na koszulce potrafią nacechować
pejoratywnie – brawo! A kamizelka? Kiedy gugluje się to słowo –
pierwsze wyskakują kamizelki żółte, potem – paryskie, a
następnie dopiero – „Kamizelka” Prusa. Jak to mówią w sieci:
i tyle w temacie! W temacie mody podszytej polityką. Chociaż nie! O
tej porze roku czapki z głów! Zakładajcie korony na korowody
Trzech Króli! Potem zakładajcie partie pobożnych...
Zwłaszcza w mieście, o którym
zapomniany poeta mówił, że jest tu stare zamczysko, trzy karczmy,
bram cztery ułomki, klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie
domki...Może „Monachomachia” dlatego została zapomniana, że
Ignacy Krasicki nie potrafił dostrzec potencjału Lublina? Chociaż
to wciąż się zdarza. To tu, przy ulicy Narutowicza, mieszkańcy
Lublina mogli zobaczyć „Ból Tomka Kawiaka” – akcję, podczas
której zabandażował okaleczone przez służby miejskie drzewa.
Tego samego roku wyjechał do Paryża, gdzie kontynuował artystyczną
edukację w Ecole des Beaux-Arts, a teraz cały świat zachwyca się
jego „Maszerującymi jeansami”.
To „chłopak z Lublina” przemówił
do całego świata językiem mody. To tu ustawił pomnik „Koziołka
w dżinsach”! I cóż...? Tyle w temacie. Mało kto wie, gdzie ten
pomnik jest, a ci którzy obok przechodzą – zwykle nie widzą, co
pomnik przedstawia. Nikogo też nie obchodzi, że T-shirt, by trafić
do konsumenta, musi pokonać 19 000 km, czyli odległość równą
prawie połowie długości równika. I niewielu potrafi dostrzec
potencjał koszulki z nadrukiem innym, niż bogoojczyźniane
ekspiacje.
Ciekawy tekst...
OdpowiedzUsuńPochodzę z Lublina i nie będę ukrywała, że mnie zaciekawił ten Koziołek w dżinsach - jak to miło dowiedzieć się czegoś innego. Rzadko przechodzę tamtą okolicą, ale specjalnie się wybiorę, żeby na żywo przyjrzeć się jemu (wyguglowałam i już wiem, gdzie jest!). Swoją drogą, sam twórca Koziołka wydaje się być wart uwagi.
OdpowiedzUsuńcieszę się bardzo, kiedyś stałam obok tej fontanny i przepytywałam przechodniów, czy wiedzą co to. Też byli zdumieni, zwłaszcza ci, którzy pracowali lub mieszkali w okolicy. Nie mieli pojęcia co to jest, a gdy oprowadzałam wkoło i pokazywałam: to kieszeń, to pieniążek... krzyczeli: no tak! teraz widzę! Serdecznie polecam takie ćwiczenie uważności :)
UsuńBardzo fajny artykuł :) faktycznie niektóre znaczenie dzisiejszych modnych słów zaskakują.
OdpowiedzUsuńostatnio najbardziej zdumiała mnie fraza: moja godność Jan Kowalski w telefonie od sprzedawcy
UsuńKoziołek w dżinsach - no proszę, to mnie zaskoczyłaś :)
OdpowiedzUsuńpolecam się :)
UsuńJęzyk się zmienia, przyjmuje nowe słowa, wytraca stare.
OdpowiedzUsuńtak, zupełnie zniknął nawet w drukarniach zecer, linotyo i metrampaż :)
UsuńNiektóre słowa też zdecydowanie zbyt często nadużywamy.
OdpowiedzUsuń"moja osoba" jest o tym przekonana ;)
UsuńŚwietny wpis! Cóż, język jest żywy i zmienia się niepostrzeżenie...
OdpowiedzUsuńDZIĘKI!
Usuń