Oczy czarnego kota świeciły złotym
blaskiem. To filtr? Zapytałam. Nie – odpowiedziała autorka fotki – filtry zakładam tylko na insta. To prawdziwe oczy. Tymczasem po
sieci krąży mnóstwo
kłamstwa
półprawdy
fałszywek
obrazków
memów
fikcji
ułudy
rojeń
fejków
Moje ulubione sieciowe kłamstewko, to
uczniowie ze smartfonami, pod słynnym obrazem w muzeum. Pod fotką zadufane podpisy, typu „totalna ignorancja”. Wskazujące, że
młodzież jest głupia, a kiedyś to ho ho ho... Czy ktoś zadałby
sobie trud, bo podać nazwisko autora i opis zdjęcia? Nikt. Bo
jeszcze by się okazało, że nastolatki oglądały obraz uważnie, a
później korzystały z muzealnej aplikacji. Jest ich wiele. Wpiszcie
w wyszukiwarkę „muzeum aplikacja” to się zdziwicie. Zdziwicie
się też pewnie widząc w muzeach dorosłych, czytających ze
smartfonów. Tak, to mogą być wiadomości od szefa, ale równie
dobrze mogą to być informacje o dziełach, które wystawiono,
podając jedynie tytuł i nazwisko autora. A człowiek (na przykład
ja) lubi wiedzieć więcej.
Są też tacy, którzy lubią wiedzieć
więcej i znać wszelkie wyjaśnienia. I są tacy, którzy skwapliwie
dostarczają wyjaśnień lekkich, łatwych i przyjemnych. Kto winien
jest złu tego świata? Ogólnie: tamci – inni. Szczegółowo:
szczepionki, obcy i linie na błękitnym niebie. Tymi liniami,
obcymi, szczepionkami – źli ludzie szkodzą ludziom dobrym. Dobrzy
ludzie mogą nieźle zarobić sprzedając obronę przed złymi. To ma
długą tradycję, kiedyś sprzedawali amulety i relikwie. Teraz:
sprzedają reklamy. Tymczasem YouTube wyłączył wyświetlanie
reklam przy treściach zamieszczanych w serwisie przez środowiska
antyszczepionkowców. Firma wyjaśnia, że publikowanie materiałów
mogących mieć niebezpieczny wpływ na użytkowników jest sprzeczne
z regulaminem platformy.
A inne materiały mające niebezpieczny
wpływ na użytkowników? Och, są potrzebne jak relikwie i amulety –
świetnie się sprzedają, pomagają podnosić się z kolan i
odzyskiwać godność. Do mnie zadzwonił akwizytor – słuchałam
grzecznie, bo akurat jemu taka robota przypadła. Aż przedstawił
się mówiąc: moja godność .... I nie wytrzymałam, roześmiałam
się. Bo razi mnie „moja osoba”, ale już przywyknąć zdążyłam.
Podobnie śmieszy mnie dzień dzisiejszy, okres czasu, trwać nadal i
fakt autentyczny. Bawi mnie, gdy w zaniedbanym urzędzie zamiast o
nazwisko pytają: pani godność? Lub gdy przedstawiają się: moja
godność Jan Kowalski.
Chociaż nie ma się z czego śmiać.
Ze słów utkany jest świat, więc ze słów pomylonych powstaje
obraz świata szalony.
Ze słów utkany jest świat...ładnie ujęte. Choć chyba w dzisiejszym świecie ta rzeczywistość jest raczej obrazkowa, oznaczona odpowiednimi emotikonkami i podkolorowana filtrami.
OdpowiedzUsuńno tak, obrazki rządzą :) ale co oczy widzą - to mózg zapisuje. Słowami :)
Usuń"Moja godność" -uwielbiam ten zwrot. Dzwonię do przychodni i..... Pani godność? Moja godność ma się bardzo dobrze ;)
OdpowiedzUsuńw przychodni moja godność wystawiana jest na ciężkie próby ;)
UsuńBardzo mi się podoba zakończenie... trafione w punkt
OdpowiedzUsuń🙋🏻♀️
Usuń🤗
OdpowiedzUsuńCiekawy tekst. Dużo w nim prawdy :)
OdpowiedzUsuń🙋🏻♀️
UsuńPodoba mi się końcowa pointa. Ostatnimi czasy bardzo ważę swoje słowa, bo przez różnych ludzi odbierane są skrajnie różnie.
OdpowiedzUsuńwarto! chociaż jak mówił poeta, chociaż byłabyś bielsza niż śnieg i czystsza niż lód - nie ujdziesz...
UsuńSic!
OdpowiedzUsuń