środa, 28 sierpnia 2013

determinizm geograficzny

Mam kolegę, który jeździ po Polsce z wykładami. Tak, tak - wiele, zadziwiająco wiele osób może się pochwalić znajomością z profesorami pociągowymi, nie używającymi słów typu

śmierć
zwłoki
trup
agonia
konanie

umieranie
pogrzeb
żałoba

Jak to mówią: w każdym powiecie po uniwersytecie - to i niebelwederskich profesorów zatrzęsienie. Ale mój znajomy profesorem nie jest i nie objeżdża uczelni tego i owego. 
Jeździ gdzie go zaproszą i gdzie chcą go słuchać. A chętnych - jak na lekarstwo. Może dlatego, że znajomy jest lekarzem. A może dlatego, że jest jednym z nielicznych oferujących wykłady o śmierci. I używa słów niewypowiadanych, takich jak trup, zwłoki, agonia etc. A w czasach kultu młodości i żywotności mówi się: odszedł wielki dramaturg, ostatnie pożegnanie za miesiąc.
W naszych czasach nie mówiło się i raczej nie będzie się mówić o dokumencie autorstwa Charliego Russella „Terry Pratchett: Choosing to die”. Widzieliście to? Pewno nie. Nawet ja nie lubię na to patrzeć, chociaż kocham Pratchetta i przeczytałam chyba wszystkie z jego 40 książek, a Świat Dysku jest moim światem. Zawsze bawią mnie takie cytaty, jak ten: Śmierć znalazł Zarazę w hospicjum w Llamedos. Zaraza lubił szpitale. Zawsze miał w nich coś do roboty. W tej chwili próbował usunąć znad pękniętej umywalki tabliczkę "Umyj ręce!" .
A propos' szpitali. Mam jeszcze jednego kolegę-lekarza, który jeździ po Polsce z wykładami, których nikt nie chce słuchać. A nawet nie zaczyna swoich wykładów od śmierci. Podstępnie wabi publikę interesującymi (sic!) statystykami NFZ. A potem zadręcza słuchacza zestawieniem, wygenerowanym z oficjalnych zapisków ministerstwa zdrowia. Przekonuje, że publiczne pieniądze na ochronę zdrowia są marnotrawione, czego dowodzić ma fakt, że w niektórych województwach na leczenie tych samych dolegliwości przeznacza się o 200% więcej czasu hospitalizacji niż w innych. Te same choroby w niektórych województwach mają śmiertelność o 1000% wyższą niż w innych.
Tu Bogu dziękujemy, że mieszkamy w lubelskiem, w którym śmiertelność po zabiegach klatki piersiowej wynosi 1,94%, a w innym – 10,96%.Ot, taki specyficzny aspekt determinizmu geograficznego.


10 komentarzy:

  1. Nie czytałam tych książek, ale wiele o nich słyszałam. Może kiedyś się skuszę. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę kiedyś w końcu poczytać Pratchetta, bo tyle osób mi go już polecało! Na razie jedyną styczność miałam z grą "Świat Dysku". Czas to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja uwielbiam Świat Dysku, ale nie czytałam wszystkich książek. Może się którymś razem skuszę i nadrobię. Pewnie jestem gdzieś w połowie drogi :) Fajny humor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale "Trzy wiedźmy" to raczej tak? Bo jakże by oczami wiedźmy tego nie zobaczyć :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o tych książkach jeszcze, ale może warto to zmienić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie!
      Świat Dysku jest uderzająco podobny do naszego - tylko jest płaski :)

      Usuń
  6. To dobrze, że chociaż w lubelskim są takie dobre statystyki...Znam takiego jednego, który twierdzi, że statystyki są zależne od zapotrzebowania :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już S.J. Lec pisał:
      Liczby mówią! Każdemu co innego :)

      Usuń