Słyszeliście o tym wściekłym nietoperzu, co pokąsał trójkę ludzi? Ta wiadomość może wywołać fobię, przed którą nie obroni
Dowodzi także, że mój
irracjonalny lęk przed uskrzydloną myszą nie jest zabobonny, ale
uzasadniony. Babcia powtarzała, że nie można nocą chodzić z odkrytą
głową. Nietoperz wplątuje się we włosy i to jest zabójcze. Zabójcze jest
również chodzenie z odkrytą głową w dzień. Mózg niszczy się od mrozu lub od upału. I włosy też się niszczą. Zatem okrywanie ich czepcem, czadorem, bandaną - jest zachowaniem zdroworozsądkowym.
Podobnie jak wiązanie czerwonej kokardki. Zawsze zawiązuję czerwoną wstążeczkę na łóżeczkach nowo narodzonych dzieci. Nie mogę się powstrzymać. W mojej rodzinnej wsi (katolickiej) zawsze się tak robiło, aby ochronić dzieci od wszelkiego złego. Tymczasem ostatnio musiałam zakradać się pod łóżeczko maleńkiego kuzyna, bo jego matka zakazała kabalistycznych znaków. KABALISTYCZNYCH! Też coś! To nasz staropolski zwyczaj. Zrobiłam więc kokardkę pod materacem - może jej szybko nie znajdą.
Natomiast w przypadku bibelotów przynoszących szczęście mam mieszane uczucia. Mam szklaną menażerię - unikalną kolekcję kiczu. Gromadzi ona jednak więcej kurzu niż szczęścia. Rozumiem chęć posiadania żywego słonia w Indochinach - tam na pewno przynosi szczęście. Ryba wśród wygłodniałych chrześcijan też bywa przydatna. Njuejdżowiec nie mający prawdziwego delfina zadowoli się drewnianym karpiem.
Z liczbami też zawsze miałam kłopot. Może nawet dyskalkulię? Niemniej triskaidekafobia mi nie grozi. Stanowczo bardziej wolę 13 $ niż 7 zł. Przyjęło się jednak, że 7 jest OK, a 13 budzi trwogę. Ten irracjonalny lęk dołaczony został do szlachetnego grona arachnofobii, agorafobii i innych ekscentrycznych zaburzeń. To dopiero zabobony. Czy wśród Szerpów zdarza się strach przed przestrzenią, a wśród Japończyków przed brakiem przestrzeni? Widzieliście muzułmanina, który bałby się 5 razy umyć dłonie?
Nasze strachy wśród obcych stają się śmieszne. Tego można się nauczyć podróżując. Podróże są jak uniwersytety bez ścian.
Podobnie jak wiązanie czerwonej kokardki. Zawsze zawiązuję czerwoną wstążeczkę na łóżeczkach nowo narodzonych dzieci. Nie mogę się powstrzymać. W mojej rodzinnej wsi (katolickiej) zawsze się tak robiło, aby ochronić dzieci od wszelkiego złego. Tymczasem ostatnio musiałam zakradać się pod łóżeczko maleńkiego kuzyna, bo jego matka zakazała kabalistycznych znaków. KABALISTYCZNYCH! Też coś! To nasz staropolski zwyczaj. Zrobiłam więc kokardkę pod materacem - może jej szybko nie znajdą.
Natomiast w przypadku bibelotów przynoszących szczęście mam mieszane uczucia. Mam szklaną menażerię - unikalną kolekcję kiczu. Gromadzi ona jednak więcej kurzu niż szczęścia. Rozumiem chęć posiadania żywego słonia w Indochinach - tam na pewno przynosi szczęście. Ryba wśród wygłodniałych chrześcijan też bywa przydatna. Njuejdżowiec nie mający prawdziwego delfina zadowoli się drewnianym karpiem.
Z liczbami też zawsze miałam kłopot. Może nawet dyskalkulię? Niemniej triskaidekafobia mi nie grozi. Stanowczo bardziej wolę 13 $ niż 7 zł. Przyjęło się jednak, że 7 jest OK, a 13 budzi trwogę. Ten irracjonalny lęk dołaczony został do szlachetnego grona arachnofobii, agorafobii i innych ekscentrycznych zaburzeń. To dopiero zabobony. Czy wśród Szerpów zdarza się strach przed przestrzenią, a wśród Japończyków przed brakiem przestrzeni? Widzieliście muzułmanina, który bałby się 5 razy umyć dłonie?
Nasze strachy wśród obcych stają się śmieszne. Tego można się nauczyć podróżując. Podróże są jak uniwersytety bez ścian.
Podróże są niesamowite. Uczą i sprawiają niesamowitą radość :)
OdpowiedzUsuńracja <3
UsuńChrzanię przesądy, nie wierzę w nie - ale na głowie lubię mieć wianek, toczek albo siateczkowy fascynator (bo dobrze w nich wyglądam ;) )
OdpowiedzUsuńTeż nie wierzymy w przesądy :)
UsuńPodróże uczą, ale także podczas nich dowiadujemy się wiele o samym sobie. :-)
OdpowiedzUsuńpodróż w głąb siebie jest najtrudniejsza
UsuńO tak podróże uczą i dają zdobywać nowe doświadczenia.
OdpowiedzUsuńNie znałam tego wyrazu jakim jest tytuł wpisu :)
I ja dzisiaj czytam ten wpis, czyli w piątek 13 :) Niesamowite jest to, ile mogą nas nauczyć podróże i ile ciekawych rzeczy możemy się dzięki nim nauczyć.
OdpowiedzUsuńwięcej niż w szkole
UsuńOstatnie zdanie to coś dla mnie. W punkt. Generalnie piszesz w punkt - odważnie, z pazurem. Każdy tekst Twój, który czytałam bardzo mi się podobał. A czytam zawsze je z uśmiechem, czasem lekko ironicznym
OdpowiedzUsuń🤗 dziękuję
UsuńJa już nie mogę się doczekać powrotu do normalności i podróżowania, uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńhttps://rilseeee.blogspot.com
Przepisuję dosłownie, chociaż przecież EDYTuję...:
OdpowiedzUsuń"Ostatnie zdanie to coś dla mnie. W punkt. Generalnie piszesz w punkt - odważnie, z pazurem. Każdy tekst Twój, który czytałam bardzo mi się podobał. A czytam zawsze je z uśmiechem, czasem lekko ironicznym"
💚
UsuńPodróże to świetna zabawa i dobry czas na naukę :)
OdpowiedzUsuńTak
UsuńCóż podróżowanie zawsze uczy, ale może też i wrzuca nam więcej zabobonów do używania?? Hmmm...
OdpowiedzUsuńuczy nas więcej zabobonów :) teraz nazywają się "teorie spiskowe"
Usuń