wtorek, 28 stycznia 2014

bycze bąki

Byłam w warzywniaku. Informuję o tym, żeby jakoś zmieścić się w paradygmacie portali społecznościowych, gdzie wypada opowiadać o swojej codzienności.

wężymord
skorzonera
topinambur
pasternak

locavore
bataty
jarmuż
metan
gir

Wielki gOOg uświadomił mi po powrocie, że skorzonera to wężymord, topinambur prawdopodobnie jest tym cholernym zielskiem zarastającym mi ogródek, jarmuż nie jest jedynie dekoracją wędlin, a pasternak nie jest pustym pojęciem z wyrażenia "figa z makiem, z pasternakiem". Gdy błąkałam się po portalach kuchennych, na marginesie pojawiła się wiadomość z gatunku grozy. Bekające i puszczające bąki krowy spowodowały eksplozję w swojej oborze.
Jedna krowa emituje codziennie do 300 litrów czystego metanu, w tamtej oborze było 90 krów, nietrudno było zatem osiągnąć masę krytyczną potrzebną do wybuchu. Dotychczas mówiło się, że obecność metanu stwarza duże niebezpieczeństwo dla zatrudnionych w kopalniach ludzi. A tu okazuje się, że praca rolnika jest tak samo niebezpieczna jak praca górnika! Eksplozja w oborze dowodzi również, że locavore zachęcający do jedzenia żywności
lokalnej nie jest taki ekologiczny. Może nawet zwiększać emisję gazów cieplarnianych! Transport odpowiada jedynie za 11 proc. ich powstania, reszta to (uczciwszy uszy) pierdzenie bydła.
Obwinianie środków lokomocji za ocieplanie klimatu, zanieczyszczenie miast i hałas jest pozostałością przedpoprzedniej epoki. Tak! Ponad 100 lat temu w wypadkach drogowych ginął 1 na 17 tys. nowojorczyków - teraz 1 na 30 tys. Wypadki były straszne, ale najgorszy był gaz cieplarniany wytwarzany podczas przejazdów. Nie, nie! Metan nie był najgorszy, bo wtedy nikt nie przejmował się ocieplaniem klimatu. Najgorsze były muchy i szczury lęgnące się w zwałach końskiego łajna. W 1900 roku w Nowym Jorku konie produkowały 2,5 miliona kilogramów łajna dziennie. Atmosferę oczyściło dopiero upowszechnienie się samochodu.
Zatem zabójczy dla Ziemi jest stek wołowy przywożony z dalekich krajów. Kaczka od sąsiadki nie - bo kaczka czy inny drób nie produkują metanu. Rosołek z kaczki jest więc nie tylko smaczny, ale słuszny moralnie. Bo włoszczyzna potrzebna do rosołu, wbrew nazwie nie jest z Włoch. Z Włoch jest wężymord, czyli skorzonera na sałatkę. Z sałatki można jednak zrezygnować - wiosną zje się topinambur, łopuchy, kucmerkę, gir oraz inne zdrowe i pożywne chwasty.


8 komentarzy:

  1. Zdecydowanie nie jestem na bieżąco kulinarnie, bo niczego oprócz jarmużu do koktajli w swojej kuchni nie wykorzystywałam. A odnośnie tych krów - zaskakujące.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie jestem na bieżąco z nowinkami kulinarnymi, ale czasem zaglądam na blogi o takiej tematyce. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na bieżąco chyba nikomu się by nie udało - tyle tych nowinek

      Usuń
  3. Z nowinkami kulinarnymi raczej jestem na bieżąco. Jako bloger kulinarny i pasjonat jedzenia dużo czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdyby krowy były karmione zgodnie z ich naturą czyli zielonym, a nie jakimiś paszami o dziwnym składzie i czort wie czym, to by nie pierdziały i nie byłoby metanu, a my nie jedlibyśmy mięsa też z niewiadomoczym.

    OdpowiedzUsuń